Archiwum Polityki

Brawo Belka!

Przyjęcie europejskiej konstytucji to zła wiadomość dla przeciwników Unii

Marek Belka, ostatni z szefów rządów 25 państw, który na konstytucję się zgodził, uzyskał maksimum tego, co mógł. Progi podwójnej większości przy głosowaniu podniesiono do 55 proc. krajów i 65 proc. ludności, a także wprowadzono, tytułem ubezpieczenia krajów mniejszych, mechanizm zachęcający do kompromisu w razie przyszłych nieporozumień, tak zwany kompromis z Janiny. Potwierdzono zasadę: jeden kraj – jeden komisarz. Nie wszystkie postulaty Polski przyjęto, ale nie ulega wątpliwości, że rację ma Belka głosząc, iż jest to konstytucja, która dobrze posłuży i naszemu krajowi, i Europie. Dalszy upór ostatniego upierającego się prowadziłby do rozbicia konferencji i izolowania Polski. Zerwać przedstawienie? Reszta była za i chciała konstytucji. Czy Europie trzeba konstytucji? Tak, w warstwie symbolicznej, szczególnie dziś, zaledwie parę tygodni po historycznym rozszerzeniu Unii na Wschód, po pogrzebie Jałty, po rekordowo niskiej frekwencji w wyborach europejskich – zwłaszcza w nowych krajach unijnych – odrzucenie konstytucji byłoby poważnym uszczerbkiem dla idei współpracy europejskiej i dla pozycji Polski w Europie. Polska z bardzo słabą frekwencją, a zatem z bardzo mizernym świadectwem zainteresowania argumentami i potrzebami innych, zachowałaby się jak pies ogrodnika – sam nie je jabłek, to inni też niech nie jedzą. Niedostatki konstytucji – są. Żaden kraj nie dostał swoich stu procent wszystkich postulatów. Ale w Unii liczącej 25 państw, a w przyszłości i więcej, nikt nie ugra stu procent dla siebie ani nie będzie dyktował innym, co mają myśleć. Życie w każdej wspólnocie to mozolne układanie się. Tak jak w sprawie przewodniczącego Komisji Europejskiej.

Polityka 26.2004 (2458) z dnia 26.06.2004; Komentarze; s. 17
Reklama