Klip inicjatywy Wolne Sądy to nie nowy odcinek „Ucha prezesa” ani fragment filmu o miłości. To wezwanie, by iść na wybory i przeciwstawić się łamaniu konstytucji.
Duża część społeczeństw naszego regionu nie uważa, że demokracja jest u nich bezpieczna. Zagraża jej w oczach badanych nie coś z zewnątrz, tylko polityka rządzących.
Nie pocieszaj się tym, wyborco, że z państwem prawa jakoś będzie, a grunt to socjal. Raczej przyjmij za Lecem, że skoro dmą w róg obfitości, to musi być pusty. Raz utracona demokracja wraca bardzo powoli.
PiS mówił o państwie z dykty. Właśnie w nim żyjemy. Mamy iluzję praworządności i bezprawne prawo. Instytucje demokratyczne, kontrolne, aparat ścigania stały się atrapami.
Rozmowa z prof. Samuelem Issacharoffem, konstytucjonalistą, o tym, czy rozliczać obecną władzę po przegranych przez nią wyborach i jak przywracać demokratyczny ład.
Sędziowie Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Rzeszowie na tabliczkach z nazwiskiem, które stoją przed nimi podczas rozprawy, umieszczają napis „KonsTYtucJA”.
Postrzeganie koszulki z napisem „KonsTYtucJA” jako agitacji politycznej jest dla mnie przejawem uległości wobec obozu rządzącego.
„Konstytucja” stała się ikoną. Zobaczymy tylko, jak długo będzie potrzebna. Oby jak najkrócej, do następnych wyborów – mówi Luka Rayski, artysta, ilustrator, autor słynnego plakatu.
Jasne, że partia polityczna jest po to, aby władzę zdobyć i utrzymać. Nic więc dziwnego, że PiS chroni swoje interesy. Działania władzy są racjonalne, ale są zarazem symptomem głupoty prawnej w ładzie demokratycznym, zwłaszcza europejskim.
Są przynajmniej cztery powody, by zlekceważyć (czytaj: zbojkotować) niby-referendum konstytucyjne wymyślone przez Andrzeja Dudę.