Z małżeństwem Gucwińskich i wrocławskim zoo jest jak w wierszu Majakowskiego. Mówimy ogród, a w domyśle Antoni i Hanna. Mówimy Gucwińscy, a w domyśle ogród. Zaczęli pracę w ogrodzie w 1957 r., od 1966 r. Antoni jest jego dyrektorem, a Hanna główną specjalistką do spraw hodowlanych. Są autorami ponad tysiąca telewizyjnych programów „Z kamerą wśród zwierząt”, co tydzień na żywo odpowiadają w TV na telefony widzów. Kiedy władze Wrocławia zapowiedziały ogłoszenie konkursu na nowego dyrektora ogrodu, informację o przymusowej emeryturze Gucwińskiego podały niemal wszystkie media w Polsce. Ponoć nikt nie chciał źle, w efekcie wszyscy mają kaca.
Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz mówi, że choć Gucwińscy osiągnęli wiek emerytalny, nikt nie zamierza wyrzucać ich z pracy i wszystko jest wynikiem nieporozumienia. Hanna Gucwińska jest przekonana, że to nagonka polityczna, bo mąż kandydował do Parlamentu Europejskiego z listy SLD-UP, a ona sama jest posłanką UP.
Antoni Gucwiński w sierpniu skończy 72 lata. Kilka miesięcy temu umówił się z prezydentem, że odejdzie na emeryturę, kiedy skończy 75 lat, w wieku, w którym kardynałowie składają rezygnację na ręce papieża.
– Uzgodniliśmy, że osiągnięcie przez dyr. Gucwińskiego tzw. wieku kardynalskiego będzie dobrym momentem do przekazania kierownictwa ogrodu komuś młodszemu – potwierdza prezydent Dutkiewicz. Gucwiński mówi, że potrzebuje tych trzech lat: – Nie zamierzam czekać, aż na którejś z alejek dopadnie mnie zawał serca, ale jestem przygotowany, żeby przeprowadzić ogród przez problemy związane z wejściem Polski do Unii – dodaje.
Gucwiński nie rozumie, czemu władze Wrocławia zaczęły mówić o konkursie na nowego dyrektora już w tym roku.