Archiwum Polityki

Horror dla najmłodszych

Noc. Zawiesista cisza. Spokój zbliżony do zera absolutnego. I nagle zaczyna skrzypieć podłoga. Nie, to nie podłoga, tylko jakby ktoś próbował otworzyć okno. Raczej to jednak nie okno, tylko drzwi. Albo chrobotanie w ścianie. Ożywiana nocą wyobraźnia zaczyna pracować i tworzy swoje upiory.

Taki chwyt stosuje Neil Gaiman w książeczce „Wilki w ścianach”. Ten amerykański klasyk fantasy (twórca arcydzieła gatunku – „Amerykańskich bogów”) chętnie zajmuje się też twórczością dla dzieci, czego świadectwem popularna i u nas opowieść „Koralina”. Tym razem mała bohaterka Lucy zaczyna słyszeć szmery i szelesty w ścianach. A jeśli wilki wyjdą ze ścian – tłumaczą rodzice – „to już koniec”. I zaiste: zwierzaki opanowują dom i zaczynają zachowywać się jak dotychczasowi mieszkańcy. Tak jak oni oglądają do upadłego telewizję, pałaszują tosty i walający się wszędzie popcorn.

„Wilki...” to przede wszystkim połączenie prościutkiej historii z sugestywnymi ilustracjami Dave’a McKeana – rysownika, z którym Gaiman stworzył jeden z najważniejszych komiksów ostatniego ćwierćwiecza – „Sandmana”. I tu rozmyte rysunki, kojarzące się z marzeniami sennymi, nadają klimat opowieści i tworzą niepokojącą atmosferę. „Wilki...” to bowiem zarówno powiastka dla dzieci jak i inteligentna, pełna humoru i przewrotności historia dla dorosłych.

Neil Gaiman, Dave McKean, Wilki w ścianach, Wyd. Mag, Warszawa 2004, s. 52

Polityka 23.2004 (2455) z dnia 05.06.2004; Kultura; s. 53
Reklama