Archiwum Polityki

Głupie sondaże

Kolejne sondaże uporczywie wykazują, że większość Polaków żywi całkiem ciepłe uczucia w stosunku do PRL, a jego epoki gierkowskiej w szczególności. Niektórzy posuwają swoją nieprawomyślność do tego stopnia, iż deklarują nawet, że w latach siedemdziesiątych żyło im się lepiej niż w III Rzeczypospolitej. Ogromnie to denerwuje licznych naszych polityków, intelektualistów i redaktorów. Do tego stopnia, że niekiedy nawet starają się dokonać niebywałego wysiłku myślowego i wytłumaczyć ten stan rzeczy.

Najprostsze wyjaśnienie stanowi oczywiście narodowa głupota. Przypadkowe społeczeństwo. Naród o krótkiej pamięci. To ostatnie sformułowanie, którego użył jakowyś socjolog w TVN, jest wprawdzie niekoniecznie wcale deprecjonujące. „Miał krótką pamięć, więc uraz nie chował” – mawiano o księciu Józefie Poniatowskim i był to niewątpliwie komplement. Nie takie były intencje telewizyjnego komentatora.

Drugi argument to „ta nasza młodość”. Każdy z rozrzewnieniem wspomina czasy pierwszych randek, kiedy nie łupało go w krzyżu, miał prawie wszystkie zęby, potencji starczało na dziesięć razy przed świtem, kace zaś były nieporównywalnie lżejsze niż współczesne. Trąci to nieco determinizmem fizjologicznym, czyli Bronisławem Malinowskim, trudno jednak zaprzeczyć, że ćwierć wieku później mamy o tyleż bliżej do piachu, co nie nastraja optymistycznie.

Trzecim wariantem interpretacyjnym jest wreszcie „większe bezpieczeństwo socjalne”, w którym mieści się i powszechne zatrudnienie, i opieka zdrowotna (gorzej niż dzisiaj być właściwie nie może), a także „czy się stoi, czy się leży, trzy tysiące się należy”...

W każdej z tych propozycji czai się oczywiście jakaś część prawdy.

Polityka 23.2004 (2455) z dnia 05.06.2004; Stomma; s. 101
Reklama