Archiwum Polityki

Prawo nie od parady

Z ograniczaniem wolności trzeba uważać, nawet jeśli dotyczy to gejów i lesbijek

Kilkaset osób wzięło udział w protestacyjnym Wiecu Wolności, który odbył się 11 czerwca na placu Bankowym w Warszawie, ponieważ Lech Kaczyński, profesor prawa i prezydent stolicy, powołując się na konieczność ochrony porządku, zakazał gejom i lesbijkom Parady Wolności. W ten sposób został użyty artykuł 2 prawa o zgromadzeniach, który zezwala na ograniczenie wolności zgromadzeń właśnie w imię porządku, ale też w obronie moralności publicznej i ochrony wolności innych osób.

Tak jak kiedyś najbardziej gorącym tematem obyczajowo-politycznym była w Polsce sprawa dopuszczalności aborcji, tak dzisiaj stała się kwestia: ile wolno gejom i lesbijkom? Na to pytanie domagają się odpowiedzi sami zainteresowani czy – jak twierdzą – poszkodowani i dyskryminowani. Jak rzadko która kwestia obyczajowo-moralna, ta akurat rzeczywiście pobudza społeczne myślenie i wystawia je na prawdziwą próbę wody i ognia. A jako że polskiemu, dość pruderyjnemu narodowi daleko jeszcze do doświadczeń, przez które przeszedł już Zachód i do nich przywykł, daje politykowi łatwą sposobność skontaktowania się z odczuciami i lękami znakomitej większości, co też Lech Kaczyński (i Liga Polskich Rodzin) próbowali uczynić.

Tylko czy profesor prawa przekonująco i prawidłowo zinterpretował zapisy prawa, do których się odwołał? Argument, że Parada Wolności może doprowadzić do zaburzeń porządku, gdyż przeciwko niej wystąpi wrogo nastawiona Młodzież Wszechpolska bądź jakaś inna grupa czy bojówka, jest słabo przekonujący. Władza ma w takim wypadku, w każdym zresztą, o ten porządek zadbać i już, a poza tym – i to jest zastrzeżenie większej wagi – w imię dbałości o porządek na dobrą sprawę można zakazać zorganizowania każdej i dowolnie wybranej demonstracji, każdego wiecu. Zawsze znajdą się jacyś przeciwnicy, realni czy wymyśleni, zawsze można straszyć jakimiś przewidywanymi zaburzeniami porządku.

Polityka 25.2004 (2457) z dnia 19.06.2004; Komentarze; s. 18
Reklama