Archiwum Polityki

Ciąża w pakiecie

Dawniej sława oznaczała wyrzeczenia i cierpienie, dziś oznacza szansę na ciekawsze życie. Dlatego wszyscy chcą być sławni.

Modne pojęcie celebrity (z anielskiego: sława, znakomitość) zostało zaszczepione na grunt polski poprzez zagraniczne kalki gazetowe w rodzaju „Gali” i „Na żywo”. W akcji promowania kandydatów na celebrity aktywny udział biorą także tabloidy „Super Express” i „Fakt”, stacje telewizyjne i Internet jako międzynarodowa sieć sensacyjno-plotkarska. Wzorcową celebrity była księżna Diana, są David i Victoria Beckhamowie; w Polsce Michał Wiśniewski, samorodny talent w tej dziedzinie, który nawet z rozpadu Ich Troje potrafił zrobić medialny show. Bliska szczytowej pozycji była do niedawna Joanna Brodzik. – Jednak jej przykład dowodzi – mówi Rafał Czechowski, współwłaściciel firmy Imago Public Relations – że samej gwieździe jest bardzo trudno wyczuć moment, w którym następuje znużenie publiczności.

Ważne jest więc umiejętne dozowanie własnej osoby na rynku show-biznesu: trzeba wyczuć, kiedy nadchodzi chwila, by schronić się w cieniu, a kiedy wraca moment, by znów pojawić się w świetle reflektorów. – Nasze sławy są zazwyczaj zbyt jednowymiarowe – uważa Czechowski. – Nie przygotowują sobie ścieżki ewakuacyjnej na czas nieuniknionego spadku popularności, a przecież alternatywą może być wtedy działalność charytatywna lub znalezienie innych środków artystycznego wyrazu. Jego zdaniem, główny problem wielu polskich gwiazd polega na tym, że nie potrafią myśleć o sobie jako o swego rodzaju produkcie rynkowym, który powinien być także odpowiednio reklamowany, eksponowany i sprzedawany, często bez względu na koszty własne. – Dla Nicole Kidman rozwód z Tomem Cruisem był osobistą klęską, ale z całą pewnością wyciągnęła z niego wszystko, co się dało, dla rozwoju własnej kariery – uważa holenderski antropolog dr Carl Rohde.

Polityka 25.2004 (2457) z dnia 19.06.2004; Społeczeństwo; s. 88
Reklama