Archiwum Polityki

Interes kołem się toczy

Mimo upływu stu lat wóz Michała Drzymały wcale nie wyszedł z mody. Polacy chętnie wykorzystują ten pomysł dla ominięcia niewygodnych przepisów.

Na początku XX w. Drzymała skutecznie wodził za nos pruskich urzędników. Polaków obowiązywał zakaz budowy domów na nowo kupionej ziemi, ale wielkopolski chłop znalazł sposób na ominięcie dyskryminującego ich prawa. Postawił na swojej działce wóz cyrkowy. Żeby w nim legalnie mieszkać, musiał go codziennie o kilka metrów przesuwać. W identyczny co Drzymała sposób starają się dziś walczyć z urzędnikami III RP m.in. właściciele działek rekreacyjnych, których krępuje surowe prawo budowlane.

Znikające dacze

– Proszę pojechać nad jakiekolwiek jezioro, a zaręczam, że na brzegu znajdzie pan przynajmniej jeden wóz Drzymały – mówi Krzysztof Kociński, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Tucholi, i pokazuje czarną listę obiektów budowlanych zakwalifikowanych do rozbiórki. Podobne spisy ma każdy inspektor urzędujący w rejonach o dużych walorach turystycznych, np. na Mazurach czy Suwalszczyźnie. Na liście Kocińskiego znajduje się ponad 100 pozycji – wszystkie dacze i domki letniskowe postawione bezprawnie w odległości mniejszej niż 100 m od jeziora. Kociński jest przekonany, że większość z nich zostanie prędzej czy później zburzona. Ich właściciele odwołują się wprawdzie do Naczelnego Sądu Administracyjnego w nadziei, że uchyli decyzję nadzoru o rozbiórce, ale ten orzeka na ich niekorzyść. Jednak przynajmniej kilkanaście domków ma szansę ocaleć. Chodzi o barakowozy lub te obiekty, które są na tyle lekkie, że można je osadzić na kołach lub płozach i przesunąć w inne miejsce.

Kociński miał już z takimi przypadkami do czynienia i wie z doświadczenia, że będzie ich coraz więcej. – Niedawno dostałem zawiadomienie od jednego z właścicieli trefnych domków, że już go rozebrał. Na miejscu okazało się, że altana stoi nadal, tyle że obok, na działce sąsiada.

Polityka 8.2004 (2440) z dnia 21.02.2004; Gospodarka; s. 44
Reklama