Archiwum Polityki

Nóż w wodzie i kij w mrowisku

Wraz z rosnącą popularnością nowego kanału telewizyjnego Kino Polska, nadającego stare polskie filmy, wraca kłopotliwe pytanie: do kogo powinny one należeć i kto ma prawo czerpać z nich zyski?

W sumie sprawa dotyczy około tysiąca tytułów wyprodukowanych między 1945 a 1989 r., do których teraz roszczą sobie prawa różne instytucje, m.in. Filmoteka Narodowa, Studia Filmowe, a także Ministerstwo Kultury, które przygotowało nowy projekt ustawy o kinematografii. Mówi się w nim, że prawa do nich mają być nieodpłatnie przekazane rządowemu Instytutowi Filmowemu.

Spór o archiwum tylko z pozoru wydaje się czysto formalny. W istocie chodzi o duże pieniądze, jakie przynoszą te filmy z ciągłej eksploatacji, m.in. w powstających kanałach tematycznych takich jak Kino Polska. Zysk z jednorazowej emisji nie jest wielki (miesięczna licencja kosztuje nie więcej niż kilka tysięcy złotych). Liczy się jednak suma zawartych transakcji, obejmująca nie tylko telewizyjne pola eksploatacji, ale również wideo. Oblicza się, że dochód ze sprzedaży praw do tysiąca filmów wyprodukowanych w PRL wynosi łącznie kilka milionów złotych rocznie. Do czyjej kasy mają iść te pieniądze?

Wedle przepisów właścicielem filmu jest producent, czyli osoba zbierająca środki na jego realizację. Partnerzy, którzy zainwestowali własne pieniądze, otrzymują od producenta część praw upoważniających ich do czerpania zysków z rozpowszechniania. Na przykład, jeśli współproducentem jest telewizja (komercyjna lub publiczna), nabywa ona prawa do pierwszej emisji na antenie. Oprócz tego może ona zatrzymać zyski z odsprzedaży licencji filmu innym nadawcom. Jeżeli natomiast partnerem jest firma dystrybucyjna, czerpie ona korzyści z wyświetlania go w kinach, a najczęściej również w ograniczonym stopniu ze sprzedaży na wideo.

Z racji istnienia wielu pól eksploatacji (w grę wchodzą jeszcze telewizje kablowe i kodowane, a w przyszłości Internet) obrót filmami jest niesłychanie atrakcyjny. Ten sam produkt, niewielkim dodatkowym kosztem, można sprzedawać wiele razy, co z nawiązką wyrównuje ewentualne straty poniesione w dystrybucji kinowej.

Polityka 8.2004 (2440) z dnia 21.02.2004; Kultura; s. 62
Reklama