W połowie stycznia na trasie wyjazdowej z Krakowa w stronę Zakopanego wlecze się sznur samochodów. Większość podróżnych to kibice, którzy chcą obejrzeć Puchar Świata w skokach. Zakopane nie jest tanie, dlatego wielu z nich zbacza do pobliskiego hipermarketu Carrefour. Kupują jedzenie i alkohol. W sklepie ścisk podobny do tego na drodze. W koszykach odbicie polskiej tradycji biesiadnej – popularne wódki ze średniej półki cenowej: Bols, Soplica, Luksusowa, Absolwent. Siedem dziesiątych litra za nie więcej niż 30 zł. Do tego sześciopak piwa i sok lub cola. Niektórzy kupili szampana – trafnie wytypowali, że tym razem Małysz wskoczy na podium.
Whisky, ginu, rumu, wermutu czy lepszych win w koszykach nie widać. – To zbyt droga impreza, raczej dla snobów – mówi Michał (22 lata), który z kolegami ze studiów jedzie do Zakopanego odstresować się przed sesją. Są z nimi dziewczyny, więc do dużej wódki kupili dwa bułgarskie wina Sophia, najtańsze, po 8 zł za butelkę. – Nawet w taki dzień mało sprzedajemy droższych alkoholi, po prostu niewielu klientów na nie stać – mówi pracownik krakowskiego hipermarketu. Ale już wkrótce może się to zmienić. Po 1 maja br. znikają cła na trunki z importu, a więc spadną ich ceny. W niektórych przypadkach nawet o jedną trzecią.
Na obniżce najwięcej mogą zyskać wielbiciele kolorowych alkoholi.
Szkocka whisky, np. Ballantine’s, Jim Beam, Johnnie Walker, Grant’s, może stanieć o 15–20 zł na butelce. Podobnie inne znane trunki – gin Gordon’s, rum Bacardi, koniaki, likiery, brandy. Ich producenci długo czekali na ten dzień. Trochę mniej, bo o 3–5 zł, stanieją wina francuskie i włoskie ze średniej półki (za 30–50 zł).