Czy rzeczywiście wśród rosyjskich autorów powieści kryminalnych nie ma mężczyzn? Znanych – szczerze powiedziawszy – nie ma. Chociaż jeden, i to bardzo popularny, jest. To Borys Akunin, twórca postaci przedrewolucyjnego detektywa Fandorina. Jednak Akunin pisze raczej kryminały historyczne, skierowane do czytelnika-intelektualisty lub przynajmniej czytelnika za takiego się uważającego. Wydawcą Akunina jest wyrafinowany intelektualista Igor Zacharow, firmujący swoim nazwiskiem oficynę specjalizującą się w literaturze pamiętnikarskiej.
Miłośnik Akunina może jednocześnie zaczytywać się Mishimą i Joycem. Natomiast fani Marininy na ogół czytają tabloidy i oglądają telewizję. Rano w moskiewskim metrze można spotkać wiele kobiet w średnim wieku, które skracają sobie czas podróży, czytając książkę ulubionego pisarza. Niekoniecznie jest to Marinina. Równie dobrze może to być autorka ironicznych kryminałów Daria Doncowa, która ostatnio nawet wyprzedziła Marininę w rankingu popularności. Może to być również Polina Daszkowa czy Polina Delwig. Słowem – może to być każdy ze znanych autorów książek w miękkich okładkach. Jest tylko jeden warunek: nazwisko powinno być rodzaju żeńskiego, z reguły wymyślone, ale dobrze brzmiące, zaś tekst – zrozumiały i życiowy. Relaks musi być pełny, ale jednocześnie nerwy winny być przyjemnie drażnione myślą o tym, iż morderca lub złodziej na pewno zostanie schwytany na ostatnich stronach.
W ZSRR, z jego wiecznym czytelniczym deficytem
, lekkie detektywistyczne książki praktycznie nie istniały. Kryminały Agathy Christie i Georgesa Simenona zdobywano po znajomości lub wymieniając na 20 kg makulatury. Podobnie sprawy miały się z radzieckimi pisarzami – Julianem Siemionowem czy braćmi Wajnerami, autorami historycznych powieści detektywistycznych.