Archiwum Polityki

Smolisty zapach wina

Do wakacji jeszcze sporo czasu, ale ludzie przezorni już o nich myślą. Jeśli ktoś chciałby się wybrać do Włoch i nie natrafić na tłumy turystów – znamy takie miejsce. To Basilicata.

Niecałe dwieście kilometrów na południe od Neapolu rozpościera się dziki górski, a momentami wręcz pustynny region z niewielkim skrawkiem wybrzeża, zwany przez starożytnych Lukanią. W tym miejscu osiedlali się często Grecy, których zabytkowe budowle sprzed paru tysięcy lat można tu i ówdzie oglądać. Trwałą pozostałością po przybyszach z Hellady są także winnice porośnięte szczepem Aglianico. Najgęściej porasta on zbocza gór w regionie Potenzy. A najznakomitsze wina produkowane są w okolicach dawnego wulkanu Monte Vulture.

Aglianico del Vulture zachwyciło nas od chwili zawarcia z nim znajomości. W pierwszy gorący wieczór spędzony w małym rybackim miasteczku Maratea zasiedliśmy na tarasie, a na stole rozłożyliśmy przywiezione z targu świeże arbuzy i melony, ser caciocavallo, cieniutkie plastry suszonej szynki i wilgotne wielkie plastry mortadeli szpikowanej papryką oraz oliwkami. Szkło butelki było chłodnawe, na etykietce tuż pod nazwą Aglianico zobaczyliśmy śmieszny napis: „Paternoster”. Nie wiedzieliśmy, że to słówko będzie nam towarzyszyć aż do końca wakacji. Była to nazwa najlepszej tutejszej winnicy. Z odkorkowanej butelki wydobył się zdumiewający zapach: ni to rozgrzanego asfaltu, ni to tlącego się torfu... Gdy wino dostatecznie odetchnęło świeżym tlenem, nalaliśmy je do kieliszków. Było niemal granatowe. Nieco później zobaczyliśmy, że jest raczej ciemnowiśniowe. Choć właściwie każdy z nas widział w nim to, co chciał. A na języku?... Trudno wprost opisać ten dziwny wspaniały smak. Wino było głęboko wytrawne, bez nadmiernej goryczy, jak atłas wślizgiwało się do gardła i długo, długo pozwalało pamiętać ostatni łyk.

Wielka szkoda, że nie można go kupić nie tylko w Polsce, ale nawet w innych regionach Włoch jest ono nieznane. Sześć butelek przywiezionych do Warszawy już dawno skończyło się, a my nadal pamiętamy radość obcowania z tym napojem starożytnych Greków.

Polityka 5.2004 (2437) z dnia 31.01.2004; Społeczeństwo; s. 82
Reklama