O tym, że na rynku popularnej muzyki religijnej w Polsce zdarzają się cuda, świadczy przykład Arki Noego. Trzy lata temu grupa składająca się ze znanych muzyków i gromadki dzieci była na ustach wszystkich za sprawą płyty „A gu gu” (ponad pół miliona egzemplarzy nakładu). Lider Arki, kompozytor i gitarzysta Robert Friedrich, znany w rockowych kręgach jako Litza, stworzył bezpretensjonalne, melodyjne piosenki oddające bezpośrednią religijną wrażliwość dzieci.
Wydawało się, że pomysł sprawdzać się będzie przez lata, zwłaszcza że Arkę Noego można było usłyszeć zarówno w Radiu Maryja, jak i na płytach załączanych do kwartalnika muzycznego „RuaH”, poświęconego ambitnej muzyce chrześcijańskiej, często z rockowymi korzeniami. Tymczasem ostatnia, tegoroczna płyta Arki – „Daj na zgodę” – cieszy się umiarkowaną popularnością i sukcesów poprzednich albumów raczej nie powtórzy.
Szatan zamiast systemu
Tak czy inaczej casus Litzy – niegdyś grającego w popularnej heavymetalowej grupie Acid Drinkers – jest najbardziej spektakularnym i powszechnie znanym przypadkiem przemiany rockmana, znającego trudy i pokusy czyhające na trasach koncertowych, w pieśniarza religijnego. Pomysł Arki zrodził się podobno wśród muzyków zespołu 2 Tm 2,3, w którym spotkały się niegdysiejsze gwiazdy zespołów alternatywnych: Friedrich, Tomek Budzyński, frontman punkowej Armii i Darek Malejonek, czyli Maleo, lider grupy Houk, związany niegdyś z zespołami reggae Kultura oraz Izrael. Do dziś ci właśnie nawróceni muzycy tworzą jedno z najciekawszych zjawisk w polskim rocku.
Nie znaczy to jednak, że środowisko to jest akceptowane wszędzie. – Radio Maryja zapraszało kiedyś nawróconych muzyków z Tymoteusza (2Tm 2,3), traktowało ich jako pewną ciekawostkę – mówi Marcin Jakimowicz, redaktor pisma „RuaH”.