Archiwum Polityki

Gaz do dna

Kłopotliwy dwutlenek węgla, którego miliardy ton rocznie wytwarza cywilizacja, można zaprząc do pracy z pożytkiem dla przyrody i przemysłu. Trzeba go tylko odpowiednio poupychać.

Kiedy w 1977 r. włoski energetyk Marchetti opublikował pomysł unieszkodliwiania spalin z elektrowni poprzez wtłaczanie ich do morza, nikt poważnie nie potraktował tej koncepcji. Idea była prosta: spaliny, po oczyszczeniu z najbardziej szkodliwych domieszek, składające się głównie z dwutlenku węgla, należało wtłoczyć na głębokość 200 m do Cieśniny Gibraltarskiej. Pomysł pierwsi wyśmiali ekonomiści – operacja podwoiłaby koszt produkcji energii elektrycznej. 24 lata później norweski instytut badań środowiska im. Nansena z Bergen zaprojektował instalację tłoczącą do Morza Północnego dwutlenek węgla pochodzący z procesu oczyszczania gazu ziemnego. Tym razem projekt potraktowano poważnie.

Ekolodzy i politycy doszli do wniosku, że dwutlenek węgla pogłębia efekt cieplarniany i natychmiast trzeba ograniczyć jego emisję, aby ratować klimat Ziemi. W praktyce oznacza to konieczność wyłączenia elektrowni na paliwa kopalne. Alternatywne źródła energii są wciąż w powijakach, a elektrownie jądrowe nie są akceptowane społecznie. A jak żyć bez prądu?

Wyjściem jest sekwestracja dwutlenku węgla

– twierdzą naukowcy. Prawniczy termin sekwestr oznacza oddanie przedmiotu sporu na przechowanie osobie trzeciej do czasu ogłoszenia wyroku sądu. Według nowych koncepcji takim ekologicznym sekwestrem należy obłożyć dwutlenek węgla i zamknąć go w głębiach oceanicznych, podziemnych strukturach geologicznych, warstwach wodonośnych, złożach węgla, ropy naftowej i gazu ziemnego. Powinien tam pozostać, wyłączony z naturalnego obiegu, do czasu, gdy ludzkość wymyśli sposoby produkcji energii elektrycznej nie powodujące zmian klimatycznych.

Wydaje się, że ona ma zamiar zjeść nasz eksperyment – powiedział oceanograf Peter Brewer na pokładzie statku badawczego Western Flyer, obserwując na ekranie monitora dużą rybę zwaną grenadierem, która na głębokości 3627 m zataczała kręgi wokół galaretowatych kulek wydobywających się z dyszy podwodnego robota.

Polityka 36.2003 (2417) z dnia 06.09.2003; Nauka; s. 76
Reklama