Prognoz uczepiły się zwłaszcza telewizje i robią nam antyurlopową propagandę – narzeka Robert Skraburski, zastępca wójta gminy Rewal – tak jakby zainteresowane były tym, aby Polacy wyjeżdżali do Chorwacji czy Hiszpanii.
W sklepie optycznym w Międzyzdrojach pani także narzeka, że u niej okulary przeciwsłoneczne nie mają wzięcia, ale nadal wierzy w udany sezon. – Wystarczy, że przez tydzień słońce dobrze przygrzeje i telewizja parę razy pokaże tłumy na plaży, wtedy ludzie zaczną myśleć o wypoczynku nad morzem. I nawet jeśli po takim jednym gorącym tygodniu dwa znów będą chłodne, to już wystarczy, by sezon ruszył.
Ostatnie dwa lata były upalne i wyjątkowo udane. Nadmorskie kurorty pękały w szwach, przyjmując nawet 5 mln wczasowiczów w sezonie. Wątpliwe, czy w tym roku będzie podobnie. Nie tylko z powodu pogody. Rok szkolny zakończył się o tydzień później niż w 2003 r., co opóźniło przyjazd rodzin z dziećmi, kolonistów i harcerzy. Były także mistrzostwa Europy w piłce nożnej, a prawdziwy kibic nie zrezygnuje, zwłaszcza wtedy, kiedy ma urlop, z oglądania meczów. W tej sytuacji dopisali jedynie turyści z Niemiec, głównie ze wschodnich landów, dla których wczasy w Polsce są o połowę tańsze niż na niemieckim wybrzeżu Bałtyku.
– Połowę miejsc mamy w tej chwili wolną – szacuje Janusz Pasternak, inspektor ds. promocji i turystyki w Urzędzie Miejskim w Dziwnowie, w którym praktycznie na każdym domu prywatnym czy pensjonacie wiszą tabliczki z napisem: Wolne pokoje. – Przyjechali ci, co nie mieli wyjścia, bo wcześniej wpłacili zaliczki za swój pobyt i by im przepadły. No i ci, dla których nawet gorsza pogoda nie jest problemem, bo przy każdej potrafią wypoczywać.
W każde mokro-wietrzne lato na Wybrzeżu pojawiają się rozmaite pomysły, czym dodatkowo wabić turystów.