191 sportowcom powierzyliśmy honor reprezentowania Polski na igrzyskach w Atenach. Obstawiamy 21 dziedzin, czyli dwie trzecie możliwości, gdyż w programie igrzysk znajduje się 30 dyscyplin. Reprezentacja może jeszcze się zmieniać. Ostateczny termin zgłoszeń mija 19 lipca, a jest jeszcze kilku sportowców, którzy mogą spełnić wymagania. Najliczniej będziemy reprezentowani w lekkiej atletyce (43 osoby) oraz w kajakarstwie i wioślarstwie (po 23). W sportach drużynowych wystąpi tylko jeden zespół: siatkarze. Zgodnie z wyznaczonym przez MKOl limitem osób towarzyszących, który nie może przekroczyć 55 proc. liczby sportowców, ekipie będzie towarzyszyć 105 działaczy, osób personelu technicznego i medycznego. Wśród 50 trenerów aż 9 to cudzoziemcy, przeważnie zza naszej wschodniej granicy; takich proporcji nigdy poprzednio nie było i świadczy to o kryzysie w szkoleniu trenerów. W istotny sposób zmienił się skład polskiej drużyny. Lekkoatleci zachowali pierwszeństwo, ale tylko pod względem liczebności, gdyż ich szanse medalowe są znacznie skromniejsze niż w poprzednich latach. Do niedawna do mocnych punktów zaliczali się bokserzy oraz szermierze, ale akurat w tych sportach jedzie do Aten zaledwie po trójce reprezentantów. Zwłaszcza załamanie w szermierce jest przykre. Stało się ono wynikiem skomplikowanego systemu kwalifikacji narzuconych przez poszczególne międzynarodowe federacje sportowe.
MKOl postanowił ograniczyć gigantyzm igrzysk. Rekord padł w Barcelonie, gdzie startowało blisko 16 tys. zawodników; obecnie ma ich być nie więcej niż 10,5 tys. Federacje opracowały więc różne systemy eliminacji. W siatkówce obowiązywały turnieje kwalifikacyjne bez uwzględniania mistrzostw kontynentu, co w absurdalny sposób wyeliminowało najlepsze w Europie polskie siatkarki.