Z gabinetu Jacka Kluczkowskiego, podsekretarza stanu w Kancelarii Premiera, zamiast bujnej zieleni ulicy Bagatela widać rusztowania. Chwila spokoju, a zaraz po niej huk wiertarki wprowadza w drgania filiżanki z herbatą i nie da się już ani pracować, ani rozmawiać. – Tak właśnie funkcjonuje urząd – skarży się Kluczkowski już w bezpiecznej ciszy korytarza. – Jest plan, w planie remont, i musi się odbyć choćby nie wiem co.
Remont kancelarii tym razem nie ogranicza się wyłącznie do wygładzenia elewacji budynku. Zbiegł się z objęciem władzy przez nowego premiera, a to zawsze oznacza zmiany personalne.
Nowy premier ma proste i zarazem trudne zadanie. Nie jest partyjnym działaczem, nie ma za sobą kampanii wyborczej i sztabu ludzi, którym w ramach wdzięczności trzeba załatwić pracę, ale do których jednocześnie ma się zaufanie i o których wiadomo, co potrafią. A trudno jest zwerbować do współpracy nowe osoby, gdy ma się im do zaoferowania pracę najwyżej na rok.
Najściślejsze dowództwo, trzon ekipy Belki, to obecnie Sławomir Cytrycki, szef Kancelarii, i jego zastępcy: Jacek Kluczkowski – podsekretarz stanu ds. doradców i kontaktu z parlamentem, oraz Dariusz Jadowski – rzecznik rządu odpowiedzialny za kontakt z mediami. Z osób odziedziczonych po poprzednim premierze największą rolę odgrywa Stanisław Jaśkiewicz, doświadczony urzędnik, który pracował dla wielu kolejnych ekip, a odpowiada za pion analiz społeczno-ekonomicznych.
Dla Cytryckiego, Kluczkowskiego i Jadowskiego przejście do Belki nie stanowiło zawodowego problemu. Obecnemu szefowi Kancelarii kończył się kontrakt w Waszyngtonie. Dariusz Jadowski jesienią miał powrócić także z Waszyngtonu, gdzie był konsulem. Kluczkowski też zamykał pewien etap w życiu – dotychczas był dyrektorem biura marszałka Sejmu Marka Borowskiego, więc po utworzeniu SDPL i zmianie na stanowisku marszałka wygodnie mu było odejść.