Archiwum Polityki

Przeciąganie rury

Mamy domową wojnę o ropę. W Puszczy Noteckiej odkryto największe w kraju jej złoża. Ich eksploatacja zacznie się za półtora roku, ale awantura wokół wiertni trwa już dziś. W konflikt zamieszani są posłowie, ekolodzy, władze dwóch gmin i mieszkańcy kilku wsi.

Puszcza Notecka to jeden z największych w Polsce zespołów leśnych przetkany 35 jeziorami. Najpiękniejsze lasy ciągną się wokół wsi Lubiatów i Grotów, czyli tam, gdzie znaleziono najbogatsze złoża. Wiadomo, że pod ziemią w tych okolicach jest 100–150 mln ton ropy. W pobliżu Dębna Lubuskiego, skąd pochodzi 80 proc. obecnego krajowego wydobycia (około 400 tys. ton rocznie), złoża nie przekraczają 10 mln ton. Fachowcy twierdzą, że z puszczańskich złóż można wyciągnąć ponad 30 mln ton ropy, co potrwa kilkanaście lat. Zdaniem Stanisława Radeckiego, dyrektora poszukiwania złóż Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, w ciągu 3–4 lat wydobycie w Polsce wzrośnie czterokrotnie i sięgnie 2 mln ton rocznie. Udział krajowej ropy w zaspokojeniu popytu zwiększy się z 3 do ok. 10 proc. Kuwejtem nie zostaniemy, ale emocje rosną.

Z ust polityków, zwłaszcza SLD, padają argumenty o zwiększeniu samowystarczalności energetycznej kraju i znacznych oszczędnościach w wydatkach na import. Nie do końca prawdziwe. Koszty wydobycia ropy w kraju są wyższe niż np. w Rosji czy na Bliskim Wschodzie. Dla PGNiG ważne jest jednak, że są one niższe od cen światowych, po których firma sprzedaje ropę rafineriom. Również te ostatnie dyktują odbiorcom ceny, jakie obowiązują na międzynarodowym rynku, bez względu na to, skąd kupują ropę. – Konsumenci paliw nic na tym nie zyskają – podsumowuje krótko Stanisław Niedbalec, dyrektor zielonogórskiego oddziału PGNiG.

Gdzie spadnie manna

Ropa może być jednak manną z nieba dla gmin, w których natrafiono na złoża. Największe są w graniczących ze sobą gminach Drezdenko (woj.

Polityka 39.2003 (2420) z dnia 27.09.2003; Gospodarka; s. 46
Reklama