Czarny Citroën Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego zajechał pod siedzibę biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka tuż po zmroku 21 stycznia 1951 r. Funkcjonariusze dokonali rewizji osobistej znajdując przy biskupie – jak wynika z protokołu podpisanego przez starszego referenta MBP Albina Cabaja – pieniądze w sumie 5062 zł 25 gr, okulary w pochwie skórzanej, etui z wiecznym piórem i ołówkiem marki Sheaffers oraz cygarniczkę. Następnie wywieźli aresztowanego w nieznane; nie mógł się nawet pożegnać z mieszkającą z nim matką. Funkcjonariusze MBP aresztowali też 20 innych księży z diecezji kieleckiej.
W postanowieniu o tymczasowym aresztowaniu biskupa, podpisanym przez prokuratora wojskowego Michała Ostojskiego, czytamy m.in.: „W okresie okupacji w Kielcach, idąc na rękę władzy hitlerowskiego państwa niemieckiego działał na szkodę Państwa i Narodu Polskiego”.
Wkrótce w Kielcach pojawił się prominentny funkcjonariusz MBP ppłk Adam Humer, przeprowadził rewizję w katedrze i doniósł o odkryciu skrytki „znajdującej się między szalowaniem – deskami a blachą od strony południowej”. Spoczywały w niej m.in.: dwa egzemplarze testamentu bp. Kaczmarka, list zbiorowy do bp. Wyszyńskiego, opracowanie pt. „Matka Słowa Wcielonego – rozważania maryjne”.
Niespełna rok wcześniej, w kwietniu 1950 r., przedstawiciele episkopatu Polski, kierowanego przez prymasa Stefana Wyszyńskiego zawarli porozumienie z władzami, potraktowane w niektórych kręgach katolickich jako oznaka słabości Kościoła. Biskupi deklarowali potępienie „band podziemnych” oraz poparcie dla idei kolektywizacji rolnictwa. „Episkopat będzie się sprzeciwiał wrogiej Polsce działalności, a zwłaszcza antypolskim i rewizjonistycznym wystąpieniom części kleru niemieckiego”.