Bywa często, że prawda mistrzów pióra i palety zwycięży prawdę historyka, którego warsztat zmusza do skrupulatnego i krytycznego trzymania się źródeł. Zdarza się jednak, że malarz, pisarz i historyk stworzą podobny obraz ludzi i wydarzeń, czasem nawet - identyczny.
Jerzy Hoffman wiedział o tym doskonale, zwłaszcza że w jego dorobku jest scenariusz "Potopu" opracowany na podstawie powieści Sienkiewicza wspólnie z historykiem Adamem Kerstenem. Jak mogli ocenić widzowie, nie było to złe doświadczenie. Powstała więc szansa nie tylko wypełnienia statycznych obrazów ruchem czy też przekazania widowni własnej wizji przeszłości, lecz uczynienia z niej, w miarę możliwości, swoistego przewodnika po ważnym fragmencie historii ojczystej.
Lista przekleństw z epoki
Na jedno zwłaszcza założenie wstępne wypadałoby przy okazji ekranizacji "Ogniem i mieczem" zwrócić uwagę. W kilku udzielonych wywiadach reżyser mówił o konieczności pokazania okrucieństwa wojny, która nigdy nie była, jak myślą niektórzy, radosną przygodą niewyżytych i pełnych fantazji młokosów, lecz zawsze stanowiła ciężkie, krwawe i okrutne rzemiosło uprawiane przez mężczyzn. Tylko w filmach kręconych nie tyle "dla pokrzepienia serc", lecz "ku chwale Ojczyzny" bohaterowie z uśmiechem i radosnym okrzykiem "hurra!" gnali na wraże umocnienia, by na koniec ginąć. Tymczasem w "Ogniem i mieczem" nawet owego nieszczęsnego "hurra" nie dało się wepchać w usta bohaterów, ponieważ siedemnastowieczna polszczyzna nie znała tego zawołania. Wprawdzie kanadyjskie wydanie słownika Webstera okrzyk "hurrah" odnotowuje już w 1716 r. i podejrzewać można, że okrzyk ten na kontynent amerykański przywędrował z Europy, ale w Starym Świecie przypisuje się jego ojcostwo Tatarom, Połowcom, a nawet... Francuzom.