Archiwum Polityki

Za naciśnięciem guzika

Sekretarz generalny ONZ apeluje o kapitalizm z ludzką twarzą. Jedenastu premierów lewicowych rządów europejskich spotyka się w Wiedniu, żeby radzić, jak zwiększyć liczbę miejsc pracy. To samo w znacznie ostrzejszym tonie postuluje Międzynarodowa Federacja Związków Zawodowych. Na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos nikt nie zaniedbał zaznaczyć, że i jemu na tym zależy. Od całej tej gadaniny nie przybyło ani jednego miejsca - chyba żeby policzyć sekretarzy komitetów, które przygotują materiały na kolejną konferencję.

Wyborcy zachodnioeuropejscy zwrócili się na lewo (podczas gdy u nas, w Europie Środkowej, tylko Czesi wybrali socjaldemokratów) i nie ma co ironizować: wiedzieli, co robią. Ludzie czują się zagubieni, zapędzeni, a przede wszystkim niepewni o pracę i wolą (gdyby porównać życie do jazdy samochodem) jechać wolniej, a spokojniej. Wystraszył ich nieznany przedtem albo na pozór niegroźny potwór: globalizacja.

W Davos (skąd pochodzi większość cytowanych w poniższym tekście wypowiedzi) o niczym nie mówiono z taką swadą jak o globalizacji. Prezydent Nelson Mandela w swoim ostatnim bodaj publicznym wystąpieniu oskarżył potwora, że pożera miejsca pracy: wielonarodowe kompanie przenoszą swoje fabryki tam, gdzie praca tańsza. W dodatku Europa, z gębą zawsze pełną frazesów o humanizmie, wysokimi cłami wwozowymi chroni swoich rolników. Kiedy zapytano Mandelę, co będzie robił po zrzeczeniu się prezydentury, odpowiedział: - Będę żebrał, jak wielu moich bezrobotnych ziomków.

Prezydent Hosni Mubarak skarżył się, że zło, nie dość że dotkliwe, pojawia się nagle, nie wiadomo skąd i dlaczego. Egipt był powszechnie chwalony, że mimo błyskawicznych postępów choroby rynków światowych nie zrezygnował z otwartości i mechanizmów wolnorynkowych, dzięki czemu jego wskaźniki powoli się poprawiają. - Tak, ale ludzkich cierpień żadnymi wskaźnikami zmierzyć się nie da.

I on ma rację, i amerykański wiceminister finansów Lawrence Summers, kiedy mówi: zdaję sobie sprawę, że podnoszenie stóp procentowych powoduje obniżenie aktywności gospodarczej i wzrost bezrobocia. Cierpienie ludzi nie jest dla mnie pustym dźwiękiem. Ale jak z kraju wypływa 30 mld dolarów, to dla ludzi lepiej?

Golono - strzyżono. Lewicowcy używają kolorowych słów, prawicowcy szarych liczb. Lewicowcy mają szlachetne intencje, prawicowcy liczą, czy kasa się zgadza, lewicowcy domagają się międzyrządowych komitetów, które skoordynują wysiłki tak, żeby było dobrze.

Polityka 9.1999 (2182) z dnia 27.02.1999; s. 64
Reklama