Archiwum Polityki

Na Dachu Świata

Tybetańczycy są uparci i cierpliwi. Uparcie nie chcą dać się podbić Chińczykom. Ale nie tylko ta cecha powoduje, że cieszą się sympatią Polaków. Tybetańczycy są też skromni, refleksyjni, pokojowo nastawieni do świata i innych ludzi. Ich przywódcy - lamowie, a zwłaszcza dalajlama - walczą o niepodległość swego narodu bez rozlewu krwi. Trudno by było zresztą niewielkiej liczbie Tybetańczyków przeciwstawić się zbrojnie najliczniejszej nacji świata - Chińczykom.

W ubiegłym roku dwoje tybetańskich przywódców odwiedziło Polskę: dalajlama i najsłynniejsza mniszka - Khandro Rinpocze. Obydwoje spotkali się z niezwykle gorącym przyjęciem. Okazało się, że mały góralski naród ma nad Wisłą nadzwyczaj wielu przyjaciół. Najlepiej - jak wiadomo - poznaje się ludzi przy stole. Jedząc wraz z nimi, dostosowując się do ich menu i obyczajów.

Tybet-Himalaje

Niemal w tym samym czasie, gdy gościliśmy lamaickich dostojników, otwarto w Warszawie tybetańską restaurację. Przy ulicy Mokotowskiej u wylotu Chopina wbudowano wewnątrz kamienicy lamaicką świątynię. Grube drewniane kolumny podtrzymują strop. Na ścianach tybetańskie malowidła i stroje. Surowo wyglądające stoły i proste krzesła. Ze ściany patrzy na gości mądrym wzrokiem dalajlama. Jeden ze stolików ustawiono tuż przy posążku Buddy. Cały wystrój w charakterystycznym żółtopomarańczowym kolorze. Wieczorami, gdy płoną świece, nastrój jest jak w prawdziwej świątyni. Brakuje tylko charakterystycznego, rytmicznego mruczenia mnichów.

Jedną z cech Tybetańczyków jest cierpliwość. Głodnemu Polakowi zaś cierpliwości stanowczo brakuje. Zwłaszcza jeśli na pierwsze danie musi czekać kilkadziesiąt minut. Jeszcze gorzej, gdy na stół wjeżdżają potrawy ledwo letnie, co sugeruje, że nie zdjęto ich z rozgrzanej kuchni, lecz wyjęto z kuchenki mikrofalowej. Bakłażany w gorącym czosnkowym sosie (29 zł) są gorące tylko w nazwie. Twarda i żylasta baranina być może zadowoliłaby nas po kilkugodzinnym marszu przez górskie przełęcze. W restauracji zaś o dość wygórowanych cenach (jagnięcina karma z marchewką, sosem chili i ziemniakami - 23 zł, solone krewetki z papryką, cebulą i ostrym czerwonym sosem - 48 zł) to niedopuszczalne.

Nie wszystko oczywiście jest tak nieudane jak owa nieszczęsna Karma Lamb.

Polityka 9.1999 (2182) z dnia 27.02.1999; Społeczeństwo; s. 80
Reklama