Archiwum Polityki

Mroczne widma

Jest rok 1968. Do Pragi wjeżdżają sowieckie czołgi. Jeden z nich kieruje lufę w stronę urzędu patentowego i wypala. Pracujący w tym budynku wynalazca zdążył jednak wcześniej zniszczyć dokumenty, które nie powinny wpaść w niepowołane ręce, a to co uznał za najcenniejsze, ukrył. Ukrył też swoją rodzinę. Synów – Małego i Ondrę – wysłał na wieś do dziadka. Ale na prowincji też nie jest do końca bezpiecznie, bo tam także są Rosjanie i tajniacy, którzy szukają młodych Lipków oraz ich ojca. A wszystko przez jego wynalazki, które prawdopodobnie służą zdobywaniu jakichś tajnych danych. Ale jakich? Tego się nie dowiemy.

Bo też „Nocna praca” Jáchyma Topola, której fabułę z grubsza streściłem powyżej, nie jest bynajmniej powieścią sensacyjną. Dlatego nie dowiemy się, co takiego niebezpiecznego wynalazł Lipka. Topol zresztą nawet nie udaje, że chce rozwiązać jakąś kryminalną zagadkę. Bo o inne zagadki mu idzie.

„Nocna praca” to trzecia po „Aniele” i „Siostrze” powieść czołowego czeskiego pisarza średniego pokolenia, którą przełożono na polski. I jest to książka najlepsza w dorobku Topola. Lepsza od głośnej „Siostry”, którą przetłumaczono już na kilkanaście języków i której autor zawdzięcza sławę.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że Jáchym Topol postępuje jak twórca „Gwiezdnych wojen” George Lucas. Mianowicie wciąż dopisuje następne bądź poprzednie rozdziały do swojego opus magnum, czyli „Siostry” właśnie. Akcja tamtej książki działa się na początku lat 90. I śmiało można powiedzieć, że jest to najbardziej zaskakująca powieść o transformacji ustrojowej, jaką napisano. Są tam co prawda i dysydenci, i kapitaliści, i prześladowani Cyganie, ale tak naprawdę jest to opowieść fantasmagoryczna i metafizyczna o odwiecznej walce dobra ze złem i o szukaniu sensu w świecie sensu pozbawionym.

Polityka 11.2004 (2443) z dnia 13.03.2004; Kultura; s. 59
Reklama