Archiwum Polityki

Biedny jak słowacki Cygan

Dla słowackich Cyganów obcięcie zasiłków to kolejna nieoczekiwana zmiana stylu życia. Najpierw, na mocy ustawy z 1958 r., państwo na siłę oduczało ich koczownictwa i kazało mieszkać w blokach. Potem wysłało do fabryk. Po 1989 r. nastał wolny rynek, a Romowie dostali wysokie zasiłki, żeby nie szumieli. Po ich obcięciu jednak szumią. Bardzo po cichu urzędnicy liczą więc, że Romowie przypomną sobie o swoich koczowniczych korzeniach i  ruszą w poszukiwaniu pracy za granicę.

Na rynku, pod oknem burmistrza miasta Lewocza we wschodniej Słowacji, romskie kobiety odgarniają śnieg z chodników. Dorabiają do obciętych o połowę zasiłków socjalnych. Ciężko im to idzie, czerwienieją na twarzach, stoją wsparte o szpadle. Znoszą spojrzenia białych, patrolu policji i swoich mężów, którzy są ponad pracę. Póki pada śnieg, można go odgarniać. Co przyniesie wiosna, nie wie nawet rząd w Bratysławie.

Kiedy w lutym Cyganie z Lewoczy dostali pierwsze obcięte zasiłki, trzeba było wezwać policję i straż miejską. Kobiety wychodziły z supermarketu Billa grube jak beczki, miały pod kurtkami ukradzioną kiełbasę, mleko i chleby. Grzecznie wszystko oddały lamentując, że ich dzieci głodują, że przy nowych zasiłkach opłaca się ich mieć jedynie pięcioro. Od szóstego dziecka wzwyż państwo już nie płaci.

98 proc. naszych Romów nie ma pracy – mówi Peter Hromiak, szef lewoczańskiej straży miejskiej. – A dzieci mają i po dwanaścioro.

Z powodu obcięcia rent socjalnych (przeciętnie o połowę, ale to zależy od liczby dzieci) w paru miastach wschodniej Słowacji Romowie rabowali i podpalali sklepy spożywcze. W Trebiszowie policja walczyła z nimi na ulicach, zapędzała z powrotem do biedaosiedli na obrzeżach miasta. Pilnowała, żeby stamtąd nie wychodzili. Rząd wysłał wzmocnione patrole policji i wojska na wschód kraju.

Centroprawicowy gabinet Mikulasza Dziurindy reklamuje obniżenie zasiłków jako element programu aktywizacji bezrobotnych. Wypłaty zmniejszono wszystkim bezrobotnym na Słowacji, nie tylko Romom. Mogą dorobić pracując 10 godzin w tygodniu na rzecz miasta, kościoła albo organizacji pozarządowej. Przed drzwiami urzędu pracy w Lewoczy ustawiła się kolejka.

Polityka 11.2004 (2443) z dnia 13.03.2004; Na własne oczy; s. 100
Reklama