Archiwum Polityki

Kafka a sprawa polska

W 120 rocznicę urodzin Franza Kafki (1884–1924) trafiają na półki księgarskie coraz to nowe książki poświęcone praskiemu samotnikowi. Wśród nich „Bagaże Franza Kafki. Podróż, której nigdy nie było” Remigiusza Grzeli, 27-letniego poety i dramaturga z Warszawy. Ta powieść faktu skupia się na polskich wątkach życiorysu wielkiego praskiego pisarza. Nie było ich wiele; oto w 1910 r. do Pragi czeskiej przyjechał teatr żydowski z Warszawy, a z nim aktor Icchak Levi i gwiazda teatru Madame Czyżyk. Żydowska publiczność praska nie zachwyciła się tą wędrowną trupą z tych samych powodów, dla których nie pałała sympatią do wschodnioeuropejskich Żydów. Wyemancypowanych prażan z pokolenia ojca Kafki więcej bowiem łączyło – a przynajmniej chcieli w to wierzyć – z Niemcami niż z „chałaciarzami” z Polski. Dla nich już sam jidysz, którego nie znali, brzmiał jak szydercza profanacja języka Heinego. Z kolei rówieśnicy Kafki, którzy stracili wiarę w możliwość asymilacji – czy to z Niemcami, czy z Czechami – i wybrali syjonizm, zwalczali jidysz z przyczyn politycznych. Kafka, który za sprawą Leviego zachwycił się „żargonem” i chasydzkim mistycyzmem, należał więc do wyjątków. Robił, co mógł, by zarazić prażan swoją fascynacją wschodnioeuropejskim żydostwem, ale bez powodzenia.

Paradoksalnie, drzwi do tajemniczego świata chasydów uchylili przed nim ludzie, którzy sami z tego świata uciekli. Jak Icchak Levi i 19-letnia Dora Diamant, z którą Kafka spędził ostatnie miesiące życia. Grzela sumiennie cytuje rozmaite autorytety, doszukujące się wpływu opowieści chasydzkich na twórczość Kafki. Nie bardzo jednak wiadomo, co właściwie fascynuje go w tych ludziach, których jedynym tytułem do sławy jest to, że los zetknął ich z wielkim pisarzem.

Polityka 13.2004 (2445) z dnia 27.03.2004; Kultura; s. 59
Reklama