Archiwum Polityki

Straszenie Peerelem

Przykro patrzeć, w jak żałosny sposób nie potrafimy mówić językiem artystycznym o niedawnej przeszłości. Dotyczy to także młodych autorów, którzy niezwykle łatwo ulegają stereotypom i schematom, a o czasach, w których dorastali, nie są w stanie wykrztusić nic oryginalnego.

Teatr przez całe piętnastolecie marzył o syntezie tamtych czasów, które ludziom sceny mocno się przecież dały we znaki. Westchnienia nasilały się, kiedy na przykład na toruński Kontakt przyjeżdżał – i wygrywał festiwal – niemiecki spektakl szwajcarskiego reżysera Christopha Marthalera „Murx den Europäer!” chwytający niemal bez słów, w groteskowym skrócie scenograficzno-ruchowym ciężko męczący charakter „enerdówka”. Nawet pojawiały się pomysły, żeby Szwajcara wynająć do odmalowania polskich doświadczeń; on się wymawiał twierdząc, że musiałby tu parę lat mieszkać, obserwować.

Sztandarowym przykładem ambitnej porażki mówienia o życiu w socjalizmie przez pokolenie, które socjalizmu doświadczyło na własnej skórze, była „Historia PRL według Mrożka” Jerzego Jarockiego w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Jeden z najwybitniejszych reżyserów Polski powojennej złożył „syntetyczny” scenariusz z fragmentów utworów dramatopisarza symbolu epoki. Próbował pokazać przemiany drugiej połowy XX w., odważnie łącząc rozmaite fabuły i momenty historyczne. Niestety, ani poetyka Sławomira Mrożka, ukazująca na scenie chodzące dowody założonych tez, a nie ludzi z krwi i kości, ani cienka, wzięta jeszcze z dawnych potyczek z cenzurą, ironiczna stylistyka Jarockiego (spektakl kończył batalion ZOMO cichymi głosami śpiewający „Pieśń o ziemi naszej” Wincentego Pola) nie trafiały już do nowej widowni.

W jakimś sensie za spadkobiercę „starego” sposobu mówienia o niedawnej historii można uznać „Bal pod Orłem” grany od paru miesięcy w Teatrze Studio w Warszawie. Nie mogąc znaleźć tekstu literackiego, który by spełniał reżyserskie oczekiwania, Zbigniew Brzoza sięgnął po schemat filmu Ettore Scoli „Bal”, gdzie jedna knajpa – w oryginale paryska, tu warszawska – skupia w sobie dzieje narodu.

Polityka 13.2004 (2445) z dnia 27.03.2004; Kultura; s. 70
Reklama