Archiwum Polityki

Lista Fischlera

Bruksela nie zgadza się, abyśmy weszli do Unii z nadmiernymi zapasami taniej żywności. Nadwyżki ponad ustalone limity mają być opodatkowane. Jeśli tego nie zrobimy, grożą nam kary. Jeśli zrobimy, poniesiemy ciężkie straty.

Każdy z dziesięciu kandydatów do Unii dostał przysłaną przez komisarza ds. rolnych Franza Fischlera listę towarów wrażliwych, których zapasy w dniu 30 kwietnia nie mogą przekraczać określonego pułapu. Na początku polska lista była najkrótsza. W miarę pogarszania się naszych stosunków z Brukselą dopisywane są jednak ciągle nowe pozycje. Przy poprzednim poszerzeniu, gdy do UE wstępowały Austria, Szwecja i Finlandia, na liście były tylko trzy towary: ryż, oliwa z oliwek i winogrona – wszystkie sprowadzane do tych krajów z zagranicy. O wysokości ich zapasów Szwedzi zaręczali... słowem honoru. Dlaczego więc nasza lista już teraz zawiera ponad dwieście pozycji?

Trochę na nasze własne życzenie – uważa prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz, doradca prezydenta do spraw rolnych. – Tamte kraje prowadziły podobną politykę rolną jak stara Unia, więc w chwili przystąpienia miały zbliżone ceny na żywność. Nie było obaw, że na różnicy cen zechcą zarobić spekulanci. Tymczasem nasze obecne ceny niekiedy różnią się znacznie od tych na rynkach Piętnastki.

Unia boi się, iż przedsiębiorczy Polacy nagromadzą towarów, które obecnie można tanio kupić w Polsce lub sprowadzić zza granicy i po 1 maja ruszą tirami na Zachód. To bardzo prawdopodobne. Jednak zestawiając tak obszerną listę, Bruksela wysyła Polakom fałszywy sygnał, że wszystkie wymienione towary po akcesji zdrożeją gwałtownie albo – w najlepszym razie – stopniowo. Czy Polacy mają zachować się jak Łotysze, którzy nie czekając wejścia do Unii już wyczyścili półki swoich sklepów z wolno psujących się towarów?

Słodka drożyzna

Rzeczywiście zdrożeje cukier. Plantatorzy buraków i cukrownicy zacierają ręce. W ciągu pierwszego roku dostaną od konsumentów 1,5 mld zł więcej niż do tej pory.

Polityka 14.2004 (2446) z dnia 03.04.2004; Gospodarka; s. 40
Reklama