Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Rybki www sieci

Już kilka milionów Polaków traktuje Internet jak telefon lub samochód, czyli niezbędne urządzenie do lepszego życia. Po spektakularnym krachu sprzed czterech lat wirtualne firmy wreszcie odżywają.

Od kiedy Dariusz Zastróżny (33 lata) ma w domu komputer, przestał przeklinać uliczne korki i brzydką pogodę. Zastróżny mieszka w podwarszawskich Łomiankach, pracuje zaś w stolicy w firmie kurierskiej Masterlink Express. Dojazdy do pracy jeszcze do niedawna były dla niego koszmarem. – Traciłem codziennie prawie trzy godziny – mówi. To się jednak zmieniło od czasu, kiedy został wirtualnym pracownikiem. – Praca Darka nie wymaga ciągłej obecności w biurze – mówi jego szef Mirosław Leszczyński, dyrektor operacyjny Masterlink. Zastróżny przygotowuje elektroniczne raporty dla klientów. Większość czasu i tak spędza przed monitorem. – To samo może robić w domu – mówi Leszczyński.

Do mieszkania w Łomiankach wstawiono komputer. Firma opłaciła stały dostęp do Internetu i komórkę, dzięki czemu szef ma ze swym wirtualnym pracownikiem ciągły kontakt. – Nasz system informatyczny widzi go tak, jakby siedział przy sąsiednim biurku – mówi Leszczyński. Dariusz Zastróżny cieszy się, bo ma teraz więcej czasu dla siebie i rodziny. Do firmy dojeżdża raz w tygodniu, żeby spotkać kolegów.

Szefowie Masterlink zauważyli, że chociaż nie mają pracownika obok siebie, jego efektywność wzrosła. – Eksperyment się udał – mówi Mirosław Leszczyński. Dlatego w Masterlink pojawiają się kolejne etaty na odległość. Korzystają z nich np. młode kobiety, które chcą urodzić i wychowywać dziecko. Eksperci są zgodni – takich ludzi jak Zastróżny będzie coraz więcej. Telepraca to jeden z najlepszych, ale nie jedyny sposób wykorzystania sieci. Nadchodzi druga rewolucja internetowa.

W pracy wysyłasz koledze e-maila z pytaniem, czy wybiera się na obiad, a on odpisuje: za chwilę.

W 2000 r.

Polityka 14.2004 (2446) z dnia 03.04.2004; Gospodarka; s. 44
Reklama