Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Widok z dołu

Książka Barbary N. Łopieńskiej „Łapa w łapę i inne reportaże”, która wkrótce trafi do księgarń, przypomina, iż w czasach PRL reporterzy trafnie opisywali świat nieprzedstawiony.

Władnym wspomnieniu o zmarłej niedawno Barbarze N. Łopieńskiej kolega z „Res Publiki” napisał: „Pamiętam, jak Basia mówiła, że jeśli tekst zaczyna się od zdania »samolot wylądował«, to można go nie czytać, bo na pewno jest nic nie wart”. Łopieńska nie zaczęła żadnego reportażu od samolotu, tym bardziej że na tzw. krajowy reportaż raczej się nie latało. Lądowali, na ogół bardzo wygodnie, korespondenci delegowani na zagraniczne placówki. Reporterzy lokalni oglądali Polskę z dołu, ale widzieli bardzo dużo. W oficjalnej propagandzie peerelowskiej dominowały szerokie panoramy, w reportażu bliskie plany. To ówcześni reporterzy, podobnie jak niepokorni poeci i filmowcy, chcieli opisywać świat nieprzedstawiony, co im się w dużej mierze udało.

Można by wręcz powiedzieć – jakkolwiek to dziś zabrzmi – że uprawiali dziennikarstwo społecznie zaangażowane, opowiadali się więc zawsze po stronie biedniejszych, gorszych, pokrzywdzonych. Prawdziwej nobilitacji doczekał się tzw. prosty człowiek, porzucony przez twórców od czasów socrealizmu, który był dla wielu reporterów prawdziwym medium, poprzez które przekazywali ukryte sygnały z rzeczywistości. Reportaż o jednym robotniku mówił więcej o położeniu tej grupy zawodowej niż czytany w odcinkach referat o społeczeństwie rosnącym w siłę i dostatek. Oto przykładowo jadłospis brakarki, jednej z bohaterek reportażu Łopieńskiej „Znak wodny”, opowiadającego o załodze Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych: „Poniedziałek – zostanie z niedzieli; wtorek – zupa ogórkowa, kluski albo naleśniki z serem; środa – zupa i ryba; czwartek – zostanie ze środy; piątek – krupnik, ulubiona zupa syna, i do tego pierożki z kapustą; sobota – w sobotę u pani Danieli Filipowicz zawsze jest zupa zacierkowa i jajko sadzone do kartofelków; niedziela – zupa pomidorowa i mięso, jak dostanie, ostatnio schab karkowy”.

Polityka 14.2004 (2446) z dnia 03.04.2004; Kultura; s. 70
Reklama