Długopisy, breloczki, czapeczki, baloniki, notesiki; firma, która nie rozdaje gadżetów, po prostu nie istnieje. Toczy się tu ostra konkurencja na pomysły i projekty. Powinny być oryginalne.
Jeszcze przed dziesięciu laty stanowiły wielką atrakcję. Dziś spowszedniały, a dwudziesty z kolei darowany nam otwieracz do piwa częściej ląduje w koszu niż w kuchennej szufladzie. Kryzys gospodarczy ostatnich lat wprawdzie nieco osłabił ów zalew, ale nadal trudno jest wyobrazić sobie jakąkolwiek akcję promocyjną bez darmowego rozdawnictwa. To już spory przemysł. Największa w Polsce firma oferująca takie gadżety, Lynka, ma w magazynach ponad 15 tys. wzorów i ponad 2 tys.
Polityka
14.2004
(2446) z dnia 03.04.2004;
Społeczeństwo;
s. 94