Archiwum Polityki

Co widzi Belka?

Z Markiem Belką, kandydatem na premiera

Jacek Żakowski: – Wraca człowiek po roku spędzonym w Iraku i co widzi?

Marek Belka: – Widzi, że za kilka tygodni rzutem na taśmę, ale w dobrym stylu, wejdziemy do Unii Europejskiej, że gospodarka...

A tak jednym słowem. Klapa? Katastrofa? Rozpad?

Nie! Kraj funkcjonuje normalnie, ze swoimi zwykłymi, choć wielkimi problemami i z rosnącą liczbą dobrych wiadomości...

Czy my mówimy o tym samym kraju?

Nie mówię o nastrojach ludzi. Bo obok tej rzeczywistości, która się poprawia, wybucha nagle jakaś czarna rozpacz, pesymizm, nastroje katastroficzne. Są wielkie problemy, ale największe – w sferze psychicznej i politycznej. Tu mamy straszny zamęt.

Czyli kraj jest zasadniczo w porządku i tylko elita szaleje?

W skrócie tak to wygląda. Elity oszalały!

To by było dość optymistyczne. Wystarczy zmienić elity i już będzie dobrze? Tak mówi Andrzej Lepper.

Nie, nie, nie... To nie jest dobry początek rozmowy. Ja nie jestem ekspertem od społecznych emocji.

To jest najlepszy początek. Marek Belka ma zostać premierem. Wrócił do Warszawy i myśli: „Co się tu wyprawia?”. Od tego, jak tę sytuacje zrozumie, zależy, co zrobi jako premier. Jak pan tę sytuację rozumie?

Widzę, że zawaliło się morale elity politycznej. Coś w tych ludziach pękło.

Morale jako uczciwość czy takie morale jak w wojsku, któremu nie chce się walczyć, kiedy straci morale?

Morale jako uczciwość bardzo się nie zmieniło. Dawniej przecież też byli ludzie, którzy kradli. Ze złodziejstwem to raczej jest tak, że dziś trudniej jest kombinować. Pogoda dla krętactwa jest chyba coraz gorsza.

Polityka 16.2004 (2448) z dnia 17.04.2004; Rozmowa tygodnia; s. 20
Reklama