Archiwum Polityki

Szachowanie złotą akcją

Państwo lubi zachować wpływy w prywatyzowanych spółkach. Trudno mu się dziwić. Pozostałym udziałowcom to się nie podoba. Konflikt gotowy.

Orlen nie może być uznawany za spółkę Skarbu Państwa”. Wielkie ogłoszenia z tą dość zaskakującą informacją ukazały się kilka dni temu w prasie codziennej. – Chcieliśmy po prostu wyjaśnić nieporozumienia, jakie w ostatnim czasie pojawiły się na temat naszej spółki. Orlen, wbrew powtarzanym opiniom, nie jest spółką Skarbu Państwa – wyjaśnia rzecznik spółki Krzysztof Mikołajczyk.

W PKN Orlen Skarb Państwa dysponuje pakietem 10,2 proc. akcji, zaś Nafta Polska, państwowa spółka będąca rodzajem agencji prywatyzacyjnej branży paliwowej, 17,3 proc. W sumie więc te dwa państwowe podmioty mają największy portfel, bo aż 27,5 proc. akcji. Towarzyszą mu szczególne przywileje. Tylko Skarb Państwa, Nafta Polska oraz bank depozytariusz (bank, który wyemitował globalne kwity depozytowe – substytut akcji notowany na zagranicznych giełdach) mają prawo do wykorzystywania całych pakietów akcji podczas głosowań na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy (WZA). Na WZA głosuje się akcjami; kto ma ich więcej, ten ma większy wpływ na podejmowane decyzje. W Orlenie wszyscy akcjonariusze spoza wielkiej trójki, nawet jeśli będą mieli większe pakiety, mogą wykonywać prawo głosu najwyżej z 10 proc. akcji. Upośledzenie prywatnych akcjonariuszy stanowi najpoważniejszy przywilej Skarbu Państwa. Ale nie jedyny. Minister skarbu ma też prawo do wyznaczenia jednego członka rady nadzorczej (pozostali są wybierani przez WZA), może także wskazać jednego członka zarządu spółki.

W praktyce wpływ administracji państwowej jest olbrzymi. Choć Orlen w ogłoszeniach zapewnia, że nie jest spółką Skarbu Państwa, wiele wskazuje, że jednak nią jest. Spółka Skarbu Państwa to nie pojęcie ustawowe. Określenie pochodzi z języka polityków i publicystów i używa się go wobec spółek, w których państwo zachowało głos decydujący.

Polityka 19.2004 (2451) z dnia 08.05.2004; Gospodarka; s. 34
Reklama