Tuż po piątej po południu, w czwartek 22 kwietnia 1915 r., żołnierze dowodzonego przez pułkownika Otto Petersena Oddziału Dezynfekcyjnego (z XV korpusu wojsk niemieckich stacjonujących wokół miasta Ypres) zaczęli ciągnąć za sznury otwierające metalowe kurki, którymi zakończone były gumowe przewody, podłączone do butli z chlorem. Naprzeciwko, w odległości czasem nie przekraczającej pięćdziesięciu metrów, znajdowały się okopy francuskiej 87 Dywizji Terytorialnej i algierskich wojsk kolonialnych. Cała operacja zajęła Niemcom niecałe dziesięć minut. Sześć tysięcy butli, zakopanych na siedmiokilometrowym odcinku frontu, uwolniło sto pięćdziesiąt ton chloru.
Arthur Conan Doyle, w wydanej w kilka miesięcy później pracy „The British Campaign in France and Flanders”, tak opisał, co nastąpiło potem: „Z niemieckich okopów na znacznym odcinku tryskały strumienie białawej pary, łącząc się zrazu w kłęby, aż utworzyła się gęsta i nisko leżąca chmura brunatnozielonkawej barwy od spodu i żółtawa od góry, w której odbijały się promienie zachodzącego słońca. Ta gęsta warstwa pary, popychana północną bryzą, szybko pokonała przestrzeń dzielącą obie wrogie linie. Żołnierze francuscy obserwowali znad parapetów okopów tę dziwną chmurę, która zapewniała im przynajmniej tymczasową ochronę przed wrogim ostrzałem. Nagle jęli unosić ręce, chwytać się za gardła i padać na ziemię w katuszach duszności. Wielu już się nie podniosło, podczas gdy ich towarzysze broni rozpaczliwie uciekali na tyły, jakby w obłędzie, by umknąć trującej chmurze, przeskakując przez znajdujące się za nimi okopy. Wielu nie zatrzymało się aż dotarli do Ypres, zaś inni podążali dalej na zachód, by przekroczyć kanał, który oddzieliłby ich od wroga”.
Tak rozpoczął się pierwszy skuteczny atak gazowy, który miał na trwałe zmienić i kształt bitew, i oblicze Europy.