Archiwum Polityki

Wymyśliłem, zrobiłem, zwy ciężyłem

Naukowcy godzinami potrafią opowiadać o tym, jak przemysł lub macierzyste instytuty zaprzepaściły ich genialne pomysły. Są jednak i tacy, którzy zamiast narzekać, sami próbują coś zrobić. Najlepiej we własnej firmie.

Edward Margański, inżynier z Bielska-Białej, zbudował samolot o nowatorskiej konstrukcji. Profesor Antoni Dmowski, elektroenergetyk z Politechniki Warszawskiej i jego doktoranci opracowali unikatowe w świecie systemy zasilania urządzeń przemysłowych. Z kolei chemik dr Andrzej Mróz opatentował niezwykle skuteczną technologię utylizacji ścieków z garbarni. Wynalazki są różne, ale mają jedną wspólną cechę. W przeciwieństwie do wielu innych nie trafiły do lamusa. Już znalazły lub znajdą praktyczne zastosowanie i to za sprawą uczonych, którzy sami postanowili sprawdzić, jak to działa.

Biznes w niszy

Firm założonych przez naukowców, którzy próbują szczęścia ze swoimi wynalazkami w biznesie, jest więcej. Głównym motywem działania nie zawsze są pieniądze. Czasem decyduje chęć dokończenia badań i zobaczenia urządzenia w ruchu. Firm nie widać, bo są to zwykle 2–3-osobowe garażowe przedsiębiorstwa. Ich właściciele znaleźli dla siebie nisze na tyle płytkie, by pominęły je wielkie koncerny, i na tyle głębokie, by naukowcy mieli z czego dokładać do nędznej, budżetowej pensji. Taki właśnie niszowy biznes prowadzi Konrad Łukaszewicz. Na co dzień pracuje w Instytucie Biocybernetyki i Inżynierii Biomedycznej PAN. Prócz tego ma firmę E.C.E. w Grodzisku Mazowieckim, która produkuje syntezatory mowy i notatniki brajlowskie dla niewidomych. – 20 lat pracy naukowej poświęciłem algorytmom syntezy mowy. Kiedy skończyłem, okazało się, że żadna firma nie jest zainteresowana praktycznym wykorzystaniem tego dorobku – mówi Łukaszewicz. Wprawdzie niewidomych jest w Polsce ok. 60 tys., ale, jak szacuje wynalazca, rynek potencjalnych odbiorców syntezatorów mowy, które niewidomemu zastępują monitor w komputerze, ogranicza się tylko do tych, którzy uczą się lub pracują, czyli ok.

Polityka 21.2004 (2453) z dnia 22.05.2004; Gospodarka; s. 42
Reklama