Archiwum Polityki

Kiedy byliśmy terrorystami

Wobec Polaków zaborcy i okupanci stosowali terror jako system rządzenia: zesłania, egzekucje, zbiorową odpowiedzialność. Nie pozostawaliśmy dłużni. Obydwie role – terroryzowanych i terroryzujących – przeplatały się w naszych dziejach.

Szóstego czerwca 1876 r. przy Bulwarze Sewastopolskim w Paryżu podczas rewii wojskowej koniuszy cesarza Napoleona III zauważył wycelowaną broń. Ubódł konia, padł strzał, kula trafiła zwierzę. Były powstaniec Antoni Berezowski mierzył w cara Aleksandra II, siedzącego obok cesarza Francuzów. Zamachowiec pociągnął za spust po raz drugi, ale proch rozerwał lufę, raniąc jego i trzy przypadkowe osoby. Zamachowca schwytano i osądzono. Czyn terrorystyczny Berezowskiego miał być aktem zemsty za cierpienia narodu polskiego.

W dawnej Rzeczypospolitej, w państwie szlachty, nawet najbardziej tępi herbowi nie mieli poczucia krzywdy lub alienacji wynikającej z ustroju i praw. Każdy szlachcic mógł odreagować na sejmach, sejmikach, rokach sądowych, rokoszach i zajazdach wreszcie, wotując, krzycząc, w ostateczności dobywając szabli.

Zatem i aktów indywidualnego terroru wobec władców było niewiele. Szalony Michał Piekarski dybiący z czekanem na króla Zygmunta III Wazę (listopad 1620 r.) czy też konfederaccy „komandosi” Kazimierza Pułaskiego usiłujący porwać Stanisława Augusta (listopad 1771 r.) – to prawie nic w porównaniu z Europą trucizny i sztyletu. Dla Polaków było to niepojęte i groźne. Świetnie to ujął hetman Stanisław Żółkiewski na sejmie 1605 r.: „Zawsze ten cny naród polski wiary panom swym dotrzymywać i onych miłować zwykł. W inszych narodach pany swe kozikami kolą, a u nas z łaski Bożej nigdy nic takowego przeciw panu nie było zamyślone”. Żółkiewskiemu chodziło tu o zabójstwo króla Francji Henryka Walezego w 1588 r. przez fanatycznego mnicha Jacques’a Clementa; niebawem w 1610 r. od sztyletu padł też jego następca Henryk IV Burbon. W Anglii zginął od noża w 1628 r. książę Jerzy Buckingham. W Polsce powszechne było przekonanie, że nasze państwo nie znało terroru.

Polityka 21.2004 (2453) z dnia 22.05.2004; Historia; s. 80
Reklama