Wyobrażenie o sporcie w starożytnej Grecji w dużej mierze opiera się na sztuce klasycznej, w której artyści przedstawiali harmonijne ciała młodych dyskoboli, oszczepników, walczących bokserów, dumnych woźniców czy wieńczonych laurem zwycięzców. Na wystawie „Olimpiada. Sport w sztuce greckiej od VI w. p.n.e. do V w. n.e.”, czynnej do końca czerwca w warszawskim Muzeum Narodowym, dominuje właśnie taki obraz sportu w starożytności. Ponad 150 wspaniałych zabytków sprowadzono nie tylko z całej Polski, ale i z Ermitażu, Luwru, Berlina, a nawet Aten. Wśród nich są przepięknie dekorowane wazy ze scenami sportowymi, terakoty, monety, a także marmurowe i brązowe posągi będące rzymskimi lub nowożytnymi kopiami rzeźb dłuta greckich mistrzów jak Lizyp, Poliklet czy Myron.
Tymczasem sceny, które w malarstwie wazowym czy w rzeźbie wydają się pozbawione emocji i wysiłku, są dalekie od rzeczywistości, tak przynajmniej wynika z artykułów zamieszczonych w katalogu wystawy. Sport, tak jak dziś, wiązał się z nadludzkim wysiłkiem, wyrzeczeniami, treningami i ścisłą dietą, a igrzyska, zwane po grecku agonami, z bezwzględnym współzawodnictwem. Nad każdym stadionem czy hipodromem unosił się zapach potu, krwi i kurzu, a widzowie z zapartym tchem obserwowali, jak atleci z determinacją walczą o najwyższą stawkę – olimpijski wieniec laurowy. W Olimpii zwycięzca był tylko jeden. Wszyscy inni byli przegranymi.
Sport był znany jeszcze przed Grekami.
Jedno z najstarszych przedstawień zapaśników pojawia się na ścianie egipskiego grobowca datowanego na początek 2 tys. p.n.e. Malowidło z boksującymi się chłopcami znalezione w Akrotiri (mieście zniszczonym ok. 1450 r. p.n.e. podczas wybuchu wulkanu na Therze) czy naczynie z bokserami z willi w Agia Triada na Krecie dowodzą, że walki sportowe były popularne już w kulturze minojskiej.