Powieść „Życie Pi” dostała w ubiegłym roku prestiżową Nagrodę Bookera. Nie bez powodu – Yann Martel, absolwent filozofii w Trent University, dotychczas autor dwóch bez entuzjazmu przyjętych w Kanadzie powieści, stworzył tym razem niezwykle oryginalną, miejscami nieprawdopodobną, ale przejmującą i mądrą opowieść o możliwościach ludzkiego rozumu, potędze wiary i sile nadziei.
Bohaterem opowieści jest szesnastoletni chłopak, mieszkaniec Puttuczczeri, niewielkiego miasta na południu Indii. Jego ojciec, przez wiele lat właściciel nieźle prosperującego ogrodu zoologicznego, w obliczu zmian politycznych dokonujących się w Indiach pod koniec lat 70. postanawia sprzedać swoje zwierzęta różnym ośrodkom w Ameryce i wraz ze swoją rodziną osiąść w Toronto. Podróż ludzi i zwierząt kończy się tragicznie. Wkrótce po wypłynięciu z portu stary frachtowiec tonie na Pacyfiku. Jedyną osobą, której udało się znaleźć schronienie w szalupie ratunkowej, jest Pi Patel. Jedyną osobą, choć nie jedyną żywą istotą. Oprócz niego w łodzi znalazły się również zebra, hiena, orangutan oraz imponujących rozmiarów tygrys. Po kilku zaledwie dniach na skutek – nazwijmy to – okrutnej selekcji naturalnej jedynymi pasażerami łodzi zostali Pi i tygrys bengalski. Przetrwali ze sobą 227 dni.
Książka Yanna Mertela, pełna teologicznych i filozoficznych rozważań, brzmi nieprawdopodobnie, a dzięki swej egzotyce nieraz nawet baśniowo. Jednak ten nierzeczywisty pozornie opis wydarzeń, usiany dodatkowo zoologicznymi ciekawostkami i anegdotami, jest zabiegiem celowym. „Życie Pi” jest bowiem alegoryczną opowieścią o odnajdywaniu porządku we wszystkim, co człowieka otacza, o umiejętności stawiania czoła przeciwnościom, a wreszcie o umiejętności łączenia ze sobą sprzecznych, wydawałoby się, żywiołów.