Archiwum Polityki

Wyścig hipokryzji

Zamiast walczyć z dopingiem, może lepiej go zalegalizować?

Afera, która od ubiegłego tygodnia wstrząsa światem lekkoatletyki, rozgrywa się według znanego schematu. Mistrz Europy w biegu na 100 m Brytyjczyk Dwain Chambers zostaje przyłapany na stosowaniu niedozwolonego środka. Oskarżony twierdzi, że wziął niechcący. Ot, zupełnym przypadkiem skonsumował steryd tetrahydrogestrinon (THG) służący kobietom do leczenia schorzeń ginekologicznych. Wzorowi lekkoatleci wzywają władze sportowe do przykładnego ukarania oszustów, a publicyści piszą po raz kolejny, że kryzys w lekkoatletyce sięgnął dna.

A jednak tym razem ani cynizm, ani załamywanie rąk nie są na miejscu. Afera z THG może rzeczywiście stanowić przełom w myśleniu o dopingu w sporcie. Po pierwsze kontrolerom udała się rzecz niezwykle rzadka w walce z oszustami: zdołali opracować test, zanim winni zorientowali się, że są w niebezpieczeństwie. Anonimowy trener poinformował Amerykańską Komisję Antydopingową (USADA), że grupa sportowców stosuje sztucznie produkowane THG. Informator przesłał strzykawkę z preparatem do laboratorium USADA, a tam szybko opracowano test, który zastosowano m.in. przy kontroli Chambersa. Amerykanie przechowują około 450 próbek z różnych tegorocznych zawodów, Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyki dysponuje 400 próbkami pobranymi od zawodników startujących w sierpniowych mistrzostwach świata w Paryżu. Jak zapowiedziano, wszystkie one zostaną poddane testom na obecność THG.

Jak dotąd oprócz Chambersa THG wykryto u Amerykanów – kulomiota Kevina Totha i biegaczki Reginy Jacobs. Jednak wśród podejrzanych są mistrzyni świata na 100 i 200 m z Paryża Kylie White i legendarna para sprinterów Marion Jones i Tim Montgomery.

Polityka 44.2003 (2425) z dnia 01.11.2003; Komentarze; s. 18
Reklama