Archiwum Polityki

Wyrafinowana depresja

Nic jeszcze nie przeżyłeś, ale wszystko zostało już powiedziane, zakończone. Masz dopiero 25 lat, ale twoja droga jest już wytyczona” – tak złowieszczo Georges Perec, jeden z najwybitniejszych prozaików drugiej połowy XX w. i jeden z najważniejszych literackich eksperymentatorów, wprowadza nas w stan psychiczny bohatera „Człowieka, który śpi”.

W istocie bowiem ze strony na stronę główna postać tej powieści gaśnie dla świata, stając się swoistym widmem. „Człowiek, który śpi” przywodzi na myśl studium obojętności. I o ile naturalnym stanem człowieka jest dążenie i wola działania, tak bohatera Pereca cechuje brak elementarnej witalności, wyzbycie się wszelkich pragnień, marazm i samotność.

Pozbawiona dialogów jednowątkowa powieść jest zapisem drażniącej i pożerającej tytułowego człowieka, który śpi, depresji i literackim pytaniem o to, kim staje się człowiek w jej szponach (próżniakiem, lunatykiem, ostrygą, szczurem – takie sugestie padają w książce). Perec stworzył postać nieprzystającą do swoich czasów: „Współczesność – powiada narrator – na ogół niezbyt poważa takie usposobienie: wokół siebie zawsze widziałeś, jak nagradzano działanie, wszelkie plany, entuzjazm: w cenie jest człowiek zmierzający do przodu, człowiek ze wzrokiem utkwionym w horyzont, człowiek patrzący prosto przed siebie. Jasne spojrzenie, silny podbródek, stanowczy krok, wciągnięty brzuch. Upór, inicjatywa, przebojowość...”.

Tego wszystkiego nasz bohater jest pozbawiony. O nic nie walczy i nigdzie nie zmierza. Zbyt późno wstaje, nie czyta wcale lub po raz dwudziesty wertuje tę samą książkę, je, śpi, gra samotnie w karty, wpatruje się w przedmioty aż do zatarcia się ich konturów równie rozmytych co jego egzystencja.

Polityka 44.2003 (2425) z dnia 01.11.2003; Kultura; s. 59
Reklama