Archiwum Polityki

Mocne i słabe strony Polaka

„To jestem ja, a to mój image” – mówił bohater jednego ze śmiesznych rysunków Andrzeja Mleczki. Pewnie wszyscy mamy czasami poczucie podobnego rozdwojenia: czy to jeszcze my z przeszłości, podobni do siebie, czy już całkowicie ukształtowani przez nowe ideologie i mody? I następne pytanie: czy w tych nowych czasach podobamy się sobie bardziej?

Nie chcemy bynajmniej zajmować się raz jeszcze nigdy nierozstrzygniętą kwestią: czy istnieje charakter narodowy w ogóle, a charakter polski w szczególności. To, o czym piszemy w ośmiu rozdziałach, to raczej rezultat dziennikarskiej obserwacji i namysłu. Szkic do portretu, a nie gotowy obraz oprawiony w kunsztowne ramy. Ale wystarczy szkic, by zauważyć, że obiekt znajduje się w fazie istotnych przeobrażeń. Gołym okiem widać, że czasy się zmieniły i wraz z nimi my się zmieniliśmy.

Realia ostatnich miesięcy są, niestety, takie, że znowu mamy wiele powodów do narzekań i frustracji. Afera ściga się z aferą, upadają ostatnie moralne autorytety, władza zawodzi społeczeństwo, społeczeństwo zawodzi władzę (aczkolwiek ostatnio już nikt nie mówi o „przypadkowym społeczeństwie”). Czasem pojawiają się najcięższe zarzuty – że nie dorośliśmy do demokracji, że wchodzimy do zjednoczonej Europy nieprzygotowani, ponieważ nie rozumiemy ducha wspólnego kontynentu, wciąż zauroczeni fantazmatami dawno minionej przeszłości, wcale nie tak wspaniałej, jak wciąż nam się wydaje. Ale złe emocje dają o sobie znać także w życiu codziennym, na co zwracają uwagę cudzoziemcy, niepotrafiący zrozumieć, dlaczego tubylec niechętnie się uśmiecha, nie zawsze jest uprzejmy, złości się z byle powodu, no i nie przestrzega przepisów ułatwiających bycie w jednej wspólnocie.

Jest jednak i druga strona Polaka. Przecież jednocześnie od święta prezentujemy się okazale: kiedy przychodzi zrzucić ostatecznie jarzmo złego ustroju, kiedy przyjeżdża polski papież, kiedy jest akcja Jurka Owsiaka lub pomoc potrzebna dla ofiar klęski powodzi... O tej antynomii pisał kiedyś trafnie Norwid: „W chwilach wielkich wielcy są, w codziennych obowiązkach zaniedbani...”. Niestety, chwile wielkie zdarzają się bardzo rzadko.

Polityka 45.2003 (2426) z dnia 08.11.2003; s. 84
Reklama