Kiedy pierwszymi gwiazdami nowego ustroju zostawali Bogusław Linda, Cezary Pazura i Janusz Rewiński – wyniesieni na fali obrazoburczych „Psów” Pasikowskiego i swojskiego „Kilera” Machulskiego – wydawało się, że to tylko niewielkie trzęsienie ziemi, które niczego nie zmienia. Dawne peerelowskie sławy: Gustaw Holoubek, Beata Tyszkiewicz, Zbigniew Zapasiewicz nadal lśniły blaskiem, krąg ich fanów wcale się nie zmniejszał, tylko coraz rzadziej nadarzały się okazje potwierdzające ich popularność w szerokiej skali. Moda na naturszczyków, którą wywołał Andrzej Żuławski „Szamanką” z piękną Iwoną Petry wyciągniętą prosto z kawiarni, oraz zaangażowanie piosenkarzy w „Nocnym graffiti” (Kasia Kowalska) i w „Girl Guide” (Paweł Kukiz) budziły już niepokój, ale i to uznano za rodzaj ceny, jaką trzeba zapłacić za transformację.
Skoro popyt na nowe twarze okazał się tak duży, należało go jakoś zaspokoić. Prawdziwą rewolucję przyniosły seriale oraz sukces programów typu reality-show. Zawrotne powodzenie kręconych w błyskawicznym tempie telenowel od „Klanu” po „Kiepskich” i szał na punkcie „Big Brothera” definitywnie zniosły dotychczasowe hierarchie i uświadomiły wszystkim, że gwiazdą może dziś zostać każdy.
Wylansuj się sam
Jak się zostaje gwiazdą? Najprościej – zgłaszając się do programu, w którym ma się okazję opowiedzieć o sobie, zaprezentować swoje umiejętności i zabłysnąć bez względu na skalę posiadanego talentu. Przykłady tego rodzaju karier można mnożyć. Zwycięzcy „Big Brothera” doczekali się dwóch kasowych filmów Jerzego Gruzy z sobą w roli głównej i tylko patrzeć, jak na festiwalu gwiazd w Międzyzdrojach będą odbijali swoje dłonie.