Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Płonąca mapa

Kiedy przed pięciu laty – w atmosferze awantur – wprowadzano nowy podział administracyjny Polski, władze obiecały, że za jakiś czas zrobi się na mapie poprawki. Tych korekt naniesiono już kilkadziesiąt. Ale najcięższe bitwy o zmianę granic dopiero przed nami.

Elbląg chce do Gdańska, Koszalin pragnie być na swoim choćby ze Słupskiem pod rękę, górale żywieccy wolą Kraków niż Śląsk. Działacze zbierają podpisy, planują referenda, szukają protekcji u polityków.

Dla obecnego rządu jest to problem równie niewygodny jak aborcja: otworzyć pokrywkę, to zaraz wylecą wszystkie stłumione emocje.

Wojny terytorialne trwają, odkąd władza dłubie przy mapie. Za Gierka Sandomierz bojkotował województwo tarnobrzeskie, za demokracji Lesko maszerowało przeciwko Ustrzykom, Brzeziny urządzały blokady, Bydgoszcz zwalczała Toruń. Póki brakuje odpowiedzi na pytanie, dlaczego podział na 16 województw jest rozwiązaniem idealnym, kolejne batalie mają widoki na zwycięstwo. Wystarczy, że sto tysięcy mieszkańców środkowego Pomorza poprze ideę kolejnej zmiany mapy kraju.

Pytanie o różnicę między siekierą a Koszalinem należało do ulubionych dykteryjek słupskich. Odpowiedź nie pozostawiała złudzeń: siekierę się ostrzy, a Koszalin tępi. Ale to już przeszłość. Teraz w Słupsku nie wypada złego słowa powiedzieć o Koszalinie, tak jak w Koszalinie nie przystoi żartować z domków w Słupsku. Animozje zniknęły, obowiązuje przyjaźń i współpraca, bo wspólny wróg został nazwany i wskazany palcem. Jest nim ustawa z lipca 1998 r., która podzieliła Pomorze środkowe między dwa województwa, pomorskie i zachodniopomorskie. Oraz Gdańsk i Szczecin, które nie pozwalają podnieść się z kolan.

Obiecanki cacanki

Koszalin wykiwano, stał się zapyziałym miastem – ubolewa Jerzy Mokrzycki, były wojewoda koszaliński i były senator, radny sejmiku województwa zachodniopomorskiego, gorący zwolennik secesji Koszalina i utworzenia siedemnastego województwa, środkowopomorskiego.

Słupsk od Gdańska jeszcze bardziej po kulach dostał.

Polityka 48.2003 (2429) z dnia 29.11.2003; kraj; s. 24
Reklama