Archiwum Polityki

Jeszcze jedna okazja

Od przyszłego roku trzeba będzie płacić 19 proc. podatku od zysków na giełdzie. Są jednak szanse, żeby część pieniędzy uchronić przed fiskusem.

Czas na to został do końca grudnia. Jeśli jeszcze w tym roku zainwestujemy w akcje lub obligacje, to sprzedając je na giełdzie nawet za wiele lat nie zapłacimy podatku. Nie musimy ich nawet kupować sami – wystarczy powierzyć oszczędności wyspecjalizowanym funduszom i kupić ich certyfikaty. A jest w czym wybierać. W listopadzie w bankach i w biurach maklerskich pojawiły się oferty 10 funduszy antypodatkowych, gotowych na długie lata chronić przed fiskusem miliardy zdeponowanych na kontach oszczędności. Czy opłaca się umieścić w nich swoje pieniądze?

Wszystko zależy od tego, ile i na jak długo chcemy inwestować. Trudno jednak przewidzieć, czy wybrany fundusz okaże się wystarczająco efektywny. Jeśli nie, to korzyść z uniknięcia podatku będzie żadna – czego nie zabierze fiskus, i tak weźmie fundusz w postaci wysokich opłat i prowizji.

Już sam wybór funduszu nie jest łatwy. Tegoroczne oferty różnią się od ubiegłorocznych zarówno pod względem konstrukcji jak i polityki inwestycyjnej. Niemniej warto sprawdzić, czy powierzając funduszom oszczędności można było na tym zarobić czy też stracić.

Lokaty zawiedzionych marzeń

Lokaty i fundusze antypodatkowe mają w Polsce krótką tradycję. Ich ojcem chrzestnym jest Marek Belka, były minister finansów, za sprawą którego banki od marca 2002 odprowadzają do urzędu skarbowego co piątą złotówkę z doliczanych odsetek od oszczędności. Zanim jednak podatek Belki zaczął obowiązywać, na pomoc oszczędzającym ruszyły – trudno powiedzieć, że bezinteresownie – banki. Jesienią 2001 r. uruchomiły osobne lokaty długoterminowe. Wystarczyło wpłacić oszczędności, by mieć pewność, że do końca ich trwania (zazwyczaj nie dłużej niż 10 lat) odsetki nie będą opodatkowane. Strach przed pazernością fiskusa nagonił wówczas bankom sporo klientów.

Polityka 48.2003 (2429) z dnia 29.11.2003; Gospodarka; s. 40
Reklama