Archiwum Polityki

Ostatni starcy dobrobytu

Kiedy kanclerz Otto Bismarck wprowadzał w 1889 r. pierwszy w świecie system emerytalny, siedemdziesięciu lat dożywało niecałe 5 proc. społeczeństwa. Dzisiaj co piąty Niemiec przekroczył sześćdziesiątkę. Statystycznie jest już emerytem, a ma przed sobą średnio dwadzieścia lat życia. Kto ich sfinansuje?

Trude i Kurt, emeryci z Duisburga, skończą wkrótce osiemdziesiąt lat. Wyglądają jednak młodziej, niż wynikałoby to z ich metryk – nadal energiczni i modnie ubrani. On był suwnicowym w hucie Mannesmanna, ona prowadziła dom i wychowała dwójkę dzieci. Żyją od ponad 20 lat z jego emerytury, która wystarcza na niewyszukane, ale dobre jedzenie, komorne za niewielkie dwupokojowe mieszkanie i utrzymanie dwunastoletniej Toyoty Starlet. Nadal jeżdżą co roku na urlop do znajomych w dolnosaksońskiej wsi, bo szastanie pieniędzmi uważają zgodnie za grzech. Być może z tego powodu nie wydają na papierosy, alkohol, kino, teatr i zakup książek. Obojgu wystarcza lektura dziennika „Bild Zeitung” i telewizja. Ich domowego budżetu nie obciążają koszty związane z leczeniem – za lekarza płaci kasa chorych, a opłaty za lekarstwa i masaże – choć coraz wyższe, są nadal w zasięgu ich finansowych możliwości. – Mamy teraz wszystko – mówi Trude – ale co będzie, jak dobiorą się do naszych emerytur?

Niepokój jest uzasadniony. Jesień 2003 r. upływa w Niemczech pod znakiem debat nad zmianami funkcjonowania państwa, które przygniata ciężar wydatków bez pokrycia i 4,5-milionowe bezrobocie. Rząd kanclerza Gerharda Schrödera uznał, że polityka półśrodków nie wystarczy i przygotował program AGENDA 2010, pakiet reform mających odbiurokratyzować gospodarkę niemiecką, a także zmienić działanie systemów – podatkowego, służby zdrowia i emerytalnego w starzejącym się coraz bardziej społeczeństwie.

Atmosfera zaczęła gęstnieć, gdy projekty przybrały formę uzgodnień koalicyjnych bądź ustaw zawierających zmiany, które uzmysłowiły Niemcom, że opiekuńcze państwo dobrobytu nieodwołalnie odchodzi w przeszłość.

Fakty są jednak nieubłagane.

Polityka 48.2003 (2429) z dnia 29.11.2003; Świat; s. 54
Reklama