Archiwum Polityki

Rozmaitości na dworcu

Piotr Gruszczyński, autor określenia „młodsi zdolniejsi”, ogłosił przed mikrofonami Polskiego Radia koniec brutalizmu jako epoki w młodym polskim teatrze. Myślę, że nie tylko ja odetchnęłam z ulgą.

Pytanie, które robi się teraz najpilniejsze, brzmi: co po brutalizmie? Być może ruszenie w teren. Tak się to przynajmniej stało w Warszawie, gdzie szefowie Teatru Rozmaitości Grzegorz Jarzyna i Michał Merczyński ogłosili program zatytułowany „Teren Warszawa”. Chodziło im przede wszystkim o nowe miejsca do grania, w których sprawdzać by się mogli młodzi, jeszcze niedoświadczeni artyści, uczestnicy studiów: aktorskiego, reżyserskiego i dramaturgicznego otwartych przy teatrze. Zapewne nie bez znaczenia były tu problemy finansowe: chęć wyrwania się z mikroskopijnej sali Teatru Rozmaitości na sto kilkadziesiąt miejsc, gdzie o jakiejkolwiek ekonomii teatru trudno mówić nawet przy niezwykle wysokich cenach biletów. Rozmaitości realizowały dotąd jedną–dwie duże premiery w sezonie; program „Teren Warszawa” zakłada więcej produkcji, tyle że niskobudżetowych. Zgodnie z hasłem „Dotacje zastąpimy pracą”.

Artystyczny szef Teatru Rozmaitości osobiście

zainaugurował nowy program, przygotowując pierwszą premierę. Afisz podpisał nie kolejnym pseudonimem, lecz swoistym emotikonem komputerowym: znakiem?. A zatem naprzód, odważnie, do dzieła. Literacką kanwę przedstawienia stanowiła sztuka nieznanego w Polsce kanadyjskiego autora George’a F. Walkera „Zaryzykuj wszystko”. W gruncie rzeczy jej akcja pasowałaby do ulubionego zestawu tematycznego brutalistów. Rzecz rozgrywa się w pokoju taniego hotelu. Jego mieszkanka przekręciła miejscowego gangstera na niezłą sumkę dolarów i teraz drży przed jego zemstą, wymyślając coraz głupsze próby ratunku i bezradnie narażając na masakrę swoją córkę, jej faceta i tego trzeciego – przypadkowego sąsiada, łowcę damskich wdzięków. Obaj mężczyźni chęć służenia „damie” przypłacają poważnymi kłopotami: noszą na swym ciele ładunki wybuchowe, które wierzyciel odpali, jeśli nie zostanie spłacony.

Polityka 48.2003 (2429) z dnia 29.11.2003; Kultura; s. 71
Reklama