Były wiceprezes firmy Trinity Management Marek M. siedzi w areszcie od stycznia 2003 r., choć według ekspertyz czołowych polskich prawników nie powinien. Oskarżony o wzięcie łapówki twierdzi, że padł ofiarą prowokacji wymierzonej w ministra skarbu. W skierowanym do sądu akcie oskarżenia prokuratura podaje, że M. pełniąc funkcję wiceprezesa Trinity Management (firmy zarządzającej III Narodowym Funduszem Inwestycyjnym) zażądał łapówki w wysokości 1 mln dol. amerykańskich, a następnie przyjął co najmniej 2 mln 200 tys. zł jako pierwszą część żądanej kwoty. Osobą, która miała wręczyć pieniądze, był prezes zarządu spółki Agencja Węgla i Stali. Agencja ta chciała kupić od III NFI akcje firmy Centrozap SA. Kwalifikacji i rekomendacji ofert dokonywała właśnie firma, w której zatrudniony był M. Prokuratura postawiła mu zarzut z art. 228 par. 5 kodeksu karnego mówiącego: „kto w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjmuje korzyść majątkową znacznej wartości podlega karze pozbawienia wolności od 2 do 12 lat”.
Na prośbę obrony niezależne ekspertyzy w sprawie statusu oskarżonego przygotowała grupa profesorów prawa, w tym: Zbigniew Ćwiąkalski, Grzegorz Domański, Marian Filar, Jacek Giezek i Oktawia Górniok. Wszyscy są zgodni, że „Marka M. nie można uznać za osobę pełniącą funkcję publiczną w rozumieniu art. 228 kodeksu karnego”. Poręczenie za Marka M. złożyli Władysław Bartoszewski i Andrzej Olechowski. Obrońca M. wystąpił do Sądu Okręgowego w Katowicach o umorzenie postępowania przeciwko jego klientowi i uchylenie tymczasowego aresztowania. Bez skutku.
Według relacji samego M., na kilka miesięcy przed aresztowaniem zgłaszali się do niego funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, którzy próbowali namówić go, by przyznał się do wzięcia łapówki i zeznał, że jej prawdziwym adresatem był ówczesny minister skarbu Wiesław Kaczmarek i ludzie z jego najbliższego otoczenia, zwłaszcza wiceminister Ireneusz Nawrocki.