Wiesław Kaczmarek
-
Archiwum Polityki
Nerwy puszczają
Z Wiesławem Kaczmarkiem, byłym ministrem skarbu
17.04.2004 -
Archiwum Polityki
Wizja i prowizja
Minister Kaczmarek przestraszył się tego, co powiedział – i chyba słusznie
10.04.2004 -
Archiwum Polityki
Sprawa Marka M.- korupcja czy polityka?
17.01.2004 -
Archiwum Polityki
Majątek albo Życie
Pojedynek, a raczej żenująca przepychanka między prezesem PZU SA Zdzisławem Montkiewiczem a ministrem skarbu Wiesławem Kaczmarkiem zakończyła się zwycięstwem tego ostatniego. O obsadzie fotela szefa PZU Życie – spółki zależnej od PZU SA – nie zdecyduje Montkiewicz, ale członkowie rady nadzorczej wskazani przez ministra, na czele z jej nowym przewodniczącym Andrzejem Wieczorkiewiczem. Wtajemniczeni twierdzą jednak, że sytuacja w PZU przypomina przysłowie „złapał Kozak Tatarzyna” i że walka o władzę w tej bogatej firmie lada moment wybuchnie na nowo.
3.08.2002 -
Archiwum Polityki
Półprywatnie o państwowym
Wakacje i sesja egzaminacyjna tylko z lekka przetrzebiły uczestników comiesięcznych spotkań w studenckim klubie Pod Jaszczurami. W minioną środę na pytania, niektóre mocno niewygodne, odpowiadał minister skarbu Wiesław Kaczmarek. A oto skrócony zapis wypowiedzi, które wydały nam się szczególnie ciekawe.
6.07.2002 -
Archiwum Polityki
Inżynier skarbu
Kim tak naprawdę jest minister Kaczmarek? Liberałem uwięzionym przez młodzieńczy wybór w szeregach postkomunistów – jak mawia o nim często Janusz Lewandowski, czy też karnym i bezwzględnie posłusznym członkiem swojej partii – jak widzi go Antoni Macierewicz? On sam już chyba tego nie wie.
2.02.2002 -
Archiwum Polityki
Trzęsienie w posadach
Polskie przedsiębiorstwa są atrakcyjnym łupem politycznym. Dlatego po każdych wyborach gospodarka przeżywa okres wielkich porządków kadrowych. Żelazna miotła nowej władzy wymiata prezesów, dyrektorów, członków zarządów i rad nadzorczych związanych z poprzednią ekipą, a na ich miejsca wprowadza własnych ludzi. Właśnie trwa kolejna taka operacja. Wraz z kurczeniem się udziału państwa w gospodarce walka polityków o kontrolę nad przedsiębiorstwami staje się coraz bardziej zażarta.
5.01.2002 -
Archiwum Polityki
Wolny najmita
Alarmujący stan bezrobocia w Polsce – ponad 15 proc. – zaszokował opinię publiczną. Politycy z lewa i z prawa podsuwają rozmaite koła ratunkowe, ale na niewiele to się zdaje. Tymczasem przedsiębiorcy, przynajmniej we własnym mniemaniu, podstawiają prawdziwą szalupę. Mówią: rozluźnijcie nam pęta, poluzujcie kodeks pracy, dajcie nam większą swobodę w zatrudnianiu i zwalnianiu, zdejmijcie socjalne obciążenia, a przybędzie miejsc w naszych firmach. Jest sporo racji w tych argumentach, ale i wyraźne niebezpieczeństwo, pobudzające wyobraźnię każdego żyjącego z pensji. Gdyby miały puścić wszystkie hamulce, szybko mogłoby się okazać, że prawie nikt już nie pracuje na etacie i może być zwolniony ze skutkiem natychmiastowym bez podania powodu – mówią krytycy proponowanych zmian – albo że jest potrzebny firmie tylko w poniedziałki i soboty i to wyłącznie na kilka godzin. Nie wiadomo przy tym, czy tego rodzaju poświęcenia ludzi pracy rzeczywiście zmniejszyłyby skalę bezrobocia. Wielu ekspertów twierdzi, że tak, związkowcy – że raczej nie. Warto jednak tę dyskusję – dziś jedną z najważniejszych – odbyć i wyważyć argumenty obu stron.
24.03.2001