Archiwum Polityki

Paluszki lizać

Polane sosem kluski z mozzarellą i ricottą oraz ociekające tłuszczem kotlety należy jeść rękoma – uważają najsłynniejsi włoscy kucharze, którzy po wylansowaniu tej mody w snobistycznych restauracjach chcą, by stała się ona powszechną praktyką. Signore e singori, porzućcie wszelkie sztućce!

Niektórzy klienci bawią się na całego, większość jednak wstydzi się jeść bez widelca i noża w eleganckiej restauracji, gdzie za jedną osobę płaci się nawet 100 euro. Szefowie kuchni, zawdzięczający swą popularność telewizji i znanym osobom, dla których gotowali, prowokują teraz nie nowymi recepturami wyszukanych dań, ale tym, że nie podają do nich sztućców. Ich zdaniem przy tej podstawowej życiowej czynności zatraciło się wszelką naturalność. Najważniejsze jest jednak według nich to, że wszystko jedzone rękoma lepiej smakuje, a ponadto dzięki dotykowi można ocenić temperaturę, konsystencję i jakość potrawy.

– Rezygnując ze sztućców można zjednoczyć się z jedzeniem – tak swoją filozofię tłumaczy Marco Fadiga, kucharz ze znanej w Bolonii restauracji pod nazwą Kuropatwa i Kura. Dlatego też, zgodnie ze specjalnością zakładu, podając smażone udka gołębia z pieczonymi kartoflami zachęca do podwinięcia rękawów. Guru włoskich smakoszy Gualtiero Marchesi twierdzi, że najlepiej schrupać sznycel trzymając go palcami.

Podobnego zdania jest arcymistrz wśród szefów kuchni,

niegdyś kucharz byłego premiera Massimo D’Alemy, Gianfranco Vissani. Jeszcze niedawno, przygotowując najbardziej wyszukane potrawy dla goszczących we Włoszech mężów stanu z całego świata, kazał ułożyć przy każdym talerzu połowę kompletu sztućców do poszczególnych dań, teraz zaś w swojej restauracji bojkotuje stołowe srebra. Uważa, że nie są one potrzebne nawet do jedzenia wszelkiego rodzaju smażelin, takich jak plastry bakłażanów czy papryki oraz oczywiście mięsa i ryb. – Przepyszny stek prosto z patelni uwalnia poczucie wolności. Jeszcze wygodniej trzymać skorupiaka, bo ma przecież uchwyt w postaci ogona – dodaje Vissani.

Polityka 3.2004 (2435) z dnia 17.01.2004; Społeczeństwo; s. 80
Reklama