Sąd Wojewódzki w Rzeszowie utrzymał w mocy areszt wobec osób z byłego i obecnego kierownictwa mieleckiej WSK PZL i Zakładu Lotniczego oraz pełnomocników firmy Grand Ltd. Wszyscy aresztowani podejrzani są o zagarnięcie na szkodę zakładu około 16 mln zł.
Mielecki Zakład Lotniczy stanął na krawędzi bankructwa. Na czerwcowe wypłaty zaciągnięto pożyczkę w Agencji Rozwoju Przemysłu pod zastaw pieniędzy z rezerwy obronnej, należnych od Skarbu Państwa. Mielec od roku nie sprzedał ani jednego samolotu. Ogromna kwota zobowiązań wobec Skarbu Państwa wciąż rośnie, spółka nie płaci podatków, składek ZUS ani innych należności.
Dziś widać, że problemów Zakładu Lotniczego nie rozwiązała restrukturyzacja WSK, rozpoczęta przed czterema laty. Spółkę wprawdzie oddłużono dzięki ugodzie bankowej, ale nie dokapitalizowano jej, co pozwoliłoby na wprowadzenie nowych technologii i nowej produkcji, choćby z udziałem zewnętrznego inwestora. Trudno się dziwić, że firma produkująca przez dziesięciolecia dla potrzeb armii, pod zamówienia rządowe, nie stała się z roku na rok dobrze prosperującą, radzącą sobie w sytuacji gospodarki wolnorynkowej. MON, dotychczas stały klient WSK, zamawia niewiele lub wcale. A cywilna produkcja jest niewystarczająca. Zwłaszcza że istnieje bezwzględna konkurencja na rynku. Szczególnie w dziedzinie sprzętu wojskowego: tutaj wszystkie chwyty są dozwolone.
Tymczasem w Zakładzie Lotniczym wciąż pracuje blisko trzy tysiące osób. Nie ma dla nich zajęcia. Trudno jednak zwalniać przy tak ogromnej jak w Mielcu presji społecznej. Ludziom trzeba więc płacić, skoro są zatrudnieni.
W dodatku resorty gospodarki i obrony też nie do końca wywiązały się ze swych zobowiązań wobec fabryki. Do dziś trwają procesy sądowe o uznanie i wypłatę należnych od Skarbu Państwa pieniędzy z tytułu rezerw obronnych za lata 1990-92. Kwota (z odsetkami) sięga 31 mln zł. Wcześniej zresztą na spornych pieniądzach ustanowiono zastawy lub odsprzedano wierzytelności.
Również umowa z wojskiem na produkcję samolotu szkolno-bojowego Iryda została podpisana - solidarnie przez obie strony, MON i fabrykę - ze świadomością, że jest niewykonalna.