Archiwum Polityki

Korytarz wzdłuż Dunaju

Austria - po raz pierwszy - objęła 1 lipca na pół roku przewodnictwo w Unii Europejskiej. Pod austriackim przewodem będzie wprowadzona wspólna waluta europejska, strategia zwalczania bezrobocia (18 milionów ludzi w UE) i rozszerzana Unia na wschód. Na pół roku jesteśmy więc w rękach bliskich sąsiadów i dobrych znajomych.

Przewodnictwo w Unii to dla Austriaków wielkie wydarzenie, do którego starannie się przygotowują. Już dziś w Wiedniu można w okolicznościowych mowach usłyszeć najróżniejsze ornamenty historyczne: podnosi się zasługi kanclerza Metternicha jako "stangreta Europy" i kongres wiedeński w 1815 r.

Historyczne odniesienia stanowią część dzisiejszej austriackiej tożsamości, państwa, które może bardziej gorączkowo niż inne szuka swej nowej roli w Europie. Patrząc z Wiednia nowa era w 1989 r. zaczęła się ani nie od polskiego okrągłego stołu, ani runięcia muru berlińskiego, lecz od przecięcia zasieków na granicy z Węgrami latem 1989 r. Wydarzenie to z dnia na dzień zmiotło wszystkie dotychczasowe dogmaty austriackiej polityki jako państwa niezaangażowanego, istniejącego na styku między dwoma blokami, czerpiącego korzyści ze swej neutralności - dystansu wobec EWG i NATO oraz otwarcia na wschód. Niemal nazajutrz po otwarciu granicy na wschodzie Austria złożyła wniosek w Brukseli, pociągając za sobą Szwecję, Finlandię i Norwegię. W 1995 r. weszła do Unii Europejskiej wnosząc efektowne wiano.

Zaktywizowało to jednak austriackich eurosceptyków i umocniło narodowych populistów z partii liberalnej, przeciwnych rozszerzaniu Unii, napływowi cudzoziemców do Austrii i wyprzedaży "narodowych interesów". Austriak Jorg Haider - podobnie jak Francuz Le Pen - w ciągu kilku lat stał się dla wszelkich euroentuzjastów symbolem nawrotu na-cjonalizmu również w rozwiniętych krajach Zachodu oraz kruchości idei europejskiej, skonfrontowanej z gospodarczym egoizmem i lękiem przed utratą tożsamości.

Ale o jakiej tożsamości austriackiej można mówić? Gdy w 1918 r. monarchia habsburska rozpadła się, powstała sytuacja paradoksalna. Z potężnego 56-milionowego wieloetnicznego mocarstwa pozostał ogryzek państwa, zamieszkany przez zaledwie 6 mln niemieckojęzycznych Austriaków, którym mocarstwa zabroniły połączyć się z Niemcami.

Polityka 28.1998 (2149) z dnia 11.07.1998; Świat; s. 36
Reklama